Korona Kielce fatalnie zaczęła nowy sezon ligowy i po ośmiu kolejkach zajmuje przedostatnie miejsce w PKO Ekstraklasie z pięcioma punktami. Pod koniec sierpnia władze klubu odsunęły od prowadzenia zespołu Gino Lettieriego. Następnie przez dwa tygodnie drużynę prowadził Sławomir Grzesik, a "Scyzoryki" szukały nowego szkoleniowca. Wybór padł na Mirosława Smyłę.
- U mnie nie ma wyścigu szczurów. Chcę spełnić swoje marzenia. Tym przekazem chcę sprawić, by trening dla zawodników był przyjemnością. Jeśli zawodnicy będą z zajęć schodzić z uśmiechami na twarzy, to przełoży się to na mecz. Szczęście to też połowa sukcesu - mówił Smyła na pierwszej konferencji prasowej.
50-latek pochodzi z Bytomia. To tutaj uczył się zawodu, prowadząc drużyny młodzieżowe Polonii Bytom. Sam też zaczynał piłkarską karierę w tym klubie. Przy Olimpijskiej przeszedł wszystkie szczeble. Od trampkarza, do seniora, a z niebiesko-czerwonymi przez osiem lat rywalizował w drugoligowych rozgrywkach. Karierę trenerską zaczął 28 lat temu.
- Zacząłem jeszcze jako zawodnik, bo już w 1991 roku w Polonii Bytom, pracując 16 lat w grupach młodzieżowych. W seniorskiej piłce zadebiutowałem w 2000 roku, w grającej w klasie okręgowej drużynie LKS Orzeł Babienia/Psary, z którą pracowałem 7 lat, awansując do IV i do III ligi. W tym czasie byłem też asystentem trenerów prowadzących Polonie Bytom: Marcina Brosza, Michała Probierza i Dariusza Fornalaka - opowiadał w portalu laczynaspilka.pl.
W końcu przyszedł czas na samodzielną pracę w klubach, grających w ligach centralnych. Smyła prowadził GKS Tychy, Rozwój Katowice, Zagłębie Sosnowiec, Odrę Opole, a ostatnio Wigry Suwałki. Dopiero teraz pierwszy raz w życiu będzie dowodzić drużyną z Ekstraklasy. Jeżeli się sprawdzi, to na długo może zagościć na trenerskiej karuzeli.
Smyła na co dzień jest także nauczycielem wychowania fizycznego. Od kilku lat pracuje w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektronicznych.
fot. Youtube/Korona Kielce