Niedawno informowaliśmy, że 2 września runęło jedno z tutejszych drzew. Okazało się, że było zupełnie spróchniałe. Pozostałe platany są w niewiele lepszym stanie. Miejsce, w którym zostały ulokowane definitywnie im nie służy. Nie jest to nowy problem. Drzewa zaczęły usychać już w 2013 roku. Mówiło się wówczas, że przyczyną ich złego stanu są m.in. wysokie temperatury panujące latem i nagrzewająca się płyta Rynku. Co więcej, niewielki misy, w których je posadzono nie miały korzystnego wpływu na rozwój drzew.
- Drzewa trzeba usunąć i to jak najszybciej, bo zagrażają bezpieczeństwu przebywających na Rynku ludzi - mówi Arkadiusz Rusnak, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Zieleni i Gospodarki Komunalnej. Zgodę na ten radykalny krok wydał już wojewódzki konserwator zabytków. Prace ruszą, gdy tylko uprawomocni się decyzja konserwatora. Powinno to nastąpić w ciągu najbliższych tygodni.
Czy roślinność zniknie zupełnie z bytomskiego „Placu Czerwonego”. Niezupełnie. Magistrat zapewnia, że w przyszłym roku mieszkańcy Bytomia znów będą mogli się cieszyć nowymi drzewami. Nie wiadomo jednak, jakie to będą rośliny. Ostateczna decyzja zostanie podjęta po poznaniu wyników badania gleby, ponieważ w betonowych misach, w których umieszczono platany, rozwinął się grzyb niszczący drzewa. Zlecono już przeprowadzenie ekspertyzy, która pozwoli wyjaśnić dlaczego do tego doszło i jak walczyć z niepożądanym „współlokatorem”.
fot. Mateusz Czajka