Zanieczyszczają powietrze, gleby, ale i wody podziemne oraz powierzchniowe w rejonie składowania. Sprawę hałd wzięła pod lupę Najwyższa Izba Kontroli, która przygotowała raport opisujący nieprawidłowości wynikające z ich rekultywacji. Kontrolą objęto lata 2015-2018, a urzędnicy prześwietlili działalność czterech przedsiębiorców będących wytwórcami odpadów wydobywczych, czyli: Węglokoks Kraj Sp. z o.o., Tauron Wydobycie S.A., Polską Grupę Górniczą S.A., Jastrzębską Spółkę Węglową S.A, a także przedsiębiorcę będącego następcą prawnym likwidowanych zakładów górniczych - Spółkę Restrukturyzacji Kopalń S.A. oraz przedsiębiorcę pozyskującego odpady wydobywcze celem ich zagospodarowania - Haldex S.A. Dodatkowo, sprawdzono też organy administracji publicznej odpowiedzialne za nadzór nad sposobem gospodarowania odpadami wydobywczymi, czyli: Marszałka Województwa Śląskiego, trzy starostwa powiatowe - w Gliwicach, Oświęcimiu oraz Kłodzku oraz trzy urzędy miast na prawach powiatu - Bytom, Wałbrzych, Zabrze.
Na Śląsku znajduje się 138 zwałowisk odpadów pogórniczych
Okazuje się, że skontrolowani przedsiębiorcy w latach 2015-2017 wytworzyli łącznie ponad 72,1 mln ton odpadów wydobywczych. Z raportu NIP wynika, że zaledwie 2,2 proc. toksycznych odpadów jest przerabiane! Stwierdzono, że połowa skontrolowanych przedsiębiorców górniczych deponowała odpady w budowlach krajobrazowych (obiektach unieszkodliwiania odpadów). W ten sposób zagospodarowano 26 925,6 tys. ton odpadów wydobywczych. Najczęściej odpady pochodzące z wydobycia węgla kamiennego składowane są w formie hałd, zwałowisk odpadów pogórniczych, czy stawów osadowych. Na terenie Polski znajdują się 153 takie zwałowiska, z czego aż 138 w województwie śląskim. Kontrolerzy sprawdzali czy działania organów administracji i przedsiębiorców podejmowane dla zagospodarowania hałd były prawidłowe, skutecznie chroniły środowisko i czy są efektywne ekonomicznie.
Sprawa hałdy przy ul. Magdaleny
W Bytomiu skontrolowano jedno czynne zwałowisko odpadów wydobywczych, które stwarza realne zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców oraz środowiska naturalnego. NIK przypomniał o słynnym wysypisku przy ul. Magdaleny. Przypomnijmy, że podczas jednej z akcji gaszenia hałdy straż pożarna wydobyła odpady przemysłowe. Nie udało się jednak ustalić, kiedy zostały one tam zdeponowane: w okresie, kiedy była czynnym zwałowiskiem odpadów wydobywczych, czy też już w czasie rekultywacji.
Smutne wnioski pokontrolne
W Bytomiu NIK stwierdziła nieskuteczną ochronę przed pożarami hałd wynikającą m.in. z braku środków własnych i niemożności pozyskania wsparcia NFOŚiGW ze względu na sprawy własnościowe. Jak czytamy w raporcie, prezydent Bytomia, Damian Bartyla, nie podejmował wystarczających działań mających na celu ograniczenia negatywnego oddziaływania nieczynnych zapożarowanych obiektów unieszkodliwiania odpadów wydobywczych na środowisko oraz bezpieczeństwo ludzi. Dodatkowo, w budżecie Bytomia nie zaplanowano środków na likwidację zapożarowania hałdy. Co prawda podjęto działania w celu pozyskania funduszy z NFOŚiGW, ale nie przyniosły one pożądanego efektu. Miało to związek z brakiem tytułu prawnego do części działek leżących pod hałdą.
NIK ustalił też, że prezydent Bytomia nie korzystał z przyznanych mu narzędzi nadzoru jakimi jest kontrola zgodności rekultywacji i zagospodarowania gruntów z wydanymi decyzjami. W efekcie nie posiadał rzetelnej wiedzy w zakresie sposobu wykonywania wydanych przez siebie decyzji w sprawie rekultywacji i zagospodarowania gruntów z wykorzystaniem m.in. odpadów wydobywczych. A taki nierzetelny nadzór związany jest z ryzykiem deponowania na nich innych odpadów, w tym niebezpiecznych. I tak też się stało w przypadku zrekultywowanej hałdy przy ul. Magdaleny. Urzędnicy NIK uznali także, że działania bytomskiego magistratu związane z likwidacją zagrożenia wynikającego z zapożarowania wspomnianej hałdy były niewystarczające. Wniosek ten uargumentowano podkreślając, że zarówno brak tytułów prawnych do działek, na których znajdowała się hałda, jak i brak środków finansowych w budżecie miasta przeznaczonych na likwidację płonącej hałdy, nie może usprawiedliwiać zaniechań w podejmowaniu przez gminę.