"GP": Bartyla mógł nieformalnie wpływać na postępowanie

"Gazeta Polska" opisała kulisy sprawy sądowej dotyczącej tragicznej śmierci kuzyna byłego prezydenta Bytomia. Według autora artykułu Damian Bartyla zataił przed prokuraturą spotkania z kluczowym świadkiem tego zdarzenia.

Byt bartyla gazeta polska

Piotr Nisztor z "GP" przedstawił czytelnikom fatalną w skutkach sytuację, do jakiej doszło 9 sierpnia 2015 roku w pobliżu Piwnic Gorywodów. Tego wieczora w klubie wybuchła kłótnia pomiędzy Bartoszem Z. i jego żoną Katarzyną, a Tomaszem G. Dziennikarz napisał, że małżeństwo zaczepiło G. o dawny spór na tle finansowym.

Tragiczne wydarzenia miały nastąpić na zewnątrz lokalu, po tym, jak Bartosz i Katarzyna Z. nie zostali wpuszczeni z powrotem do środka ze względu na stopień upojenia alkoholowego. Według relacji Nisztora, w tej sytuacji para zaczekała aż Tomasz G. opuści Piwnice Gorywodów, by dalej kontynuować kłótnię. Gdy mężczyzna wyszedł z klubu, Bartosz Z. miał zacząć go obrażać i napluć mu w twarz. W tekście czytamy, że G. odepchnął go ręką, a ten przewrócił się i nieszczęśliwie uderzył głową w kosz na śmieci lub krawężnik. Skutki upadku były tak poważne, że Z. zmarł później w szpitalu.

Sąd Rejonowy w Bytomiu uznał, że Tomasz G. dopuścił się nieumyślnego spowodowania śmierci i skazał go na karę więzienia w zawieszeniu. Sąd Okręgowy w Katowicach był jednak innego zdania i zmienił wyrok na rok i 8 miesięcy bezwzględnego więzienia. Adwokaci G. są zdania, że ich klient działał w obronie koniecznej chcąc uniknąć ataku pijanego napastnika, dlatego zwrócili się do prezydenta RP o ułaskawienie.

Autor artykułu ustalił, że kuzyn tragicznie zmarłego mężczyzny - Damian Bartyla, były prezydent miasta - dwukrotnie spotkał się z jedyną osobą, która mogła na własne oczy widzieć całe zdarzenie, a jej zeznania były w stanie zaostrzyć kwalifikację czynu popełnionego przez Tomasza G. Świadek mimo iż wpierw stwierdził, że widział, co się zdarzyło, to później wycofał się ze swoich słów.

Piotr Nisztor dotarł do akt postępowania, z których wynika, że Damian Bartyla nie wyjawił przed prokuratorem, że rozmawiał ze świadkiem. Przyznał się do tego dopiero podczas procesu sądowego tłumacząc się, że wydawało mu się to nieistotne dla sprawy. Zarówno były prezydent Bytomia, jak i jego kuzyn, brat zmarłego, zaprzeczyli przed sądem, aby mieli próbować przekupować świadka, czy wywierać na nim presję. Z kolei "Gazeta Polska" podała, że brat poszkodowanego mężczyzny wyznaczył nagrodę dla osób, które mogłyby złożyć zeznania w sprawie.

W protokole z przesłuchania świadka napisano, że nie widział on zajścia, którego skutkiem była śmierć Bartosza Z. Przed sądem miał podobno powiedzieć, że był zastraszany przez rodzinę zmarłego. Niedługo po złożeniu zeznań zmarł.

Redakcja tygodnika poprosiła Bartylę i jego kuzyna do ustosunkowania się do jej ustaleń. Bartyla uczynił to na piśmie. Zaprzeczył, jakoby miał wywierać presję na organy ścigania lub świadków. Natomiast brat zmarłego w rozmowie z "GP" powiedział, że to ojciec oskarżonego miał rzekomo naciskać na prokuraturę i sąd. Stwierdził, że zarzuty o zastraszaniu świadka nie są zgodne z prawdą.

Na zakończenie artykułu Piotr Nisztor napisał, że brat Bartosza Z. został niedawno skazany nieprawomocnym wyrokiem za groźby kierowane pod adresem ojca Tomasza G., natomiast do prokuratury w Sosnowcu wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu składania fałszywych zeznań przez Katarzynę Z., żonę zmarłego. Nie zdecydowano jeszcze, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon