Przy M1 nic już nie powstanie

Miejska spółka w 2013 r. wydała aż 21 mln zł na kupno działek obok Centrum Handlowego M1. Teren miał zostać wyrównany i następnie sprzedany z zyskiem. Dziś już wiadomo, że nic tam nie powstanie, bo do niwelacji gruntu użyto zwykłych śmieci. Na takim podłożu nie ustoi żaden budynek.

Byt teren bpk m1

O tej nieruchomości zrobiło się głośno w ubiegłym roku, gdy reporterzy programu "Uwaga!" TVN prześledzili transport toksycznych odpadów z Małopolski do Bytomia. Telewizja nagrała jak wczesnym rankiem kierowca ciężarówki wysypał całą zawartość przyczepy do dołu, w którym dawniej znajdowało się boisko Klubu Sportowego Start, a operator spychacza od razu przysypał niebezpieczne odpady warstwą gruntu.

Nasza redakcja dotarła do Opinii geotechnicznej sporządzonej przez katowicką firmę na zlecenie Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, będącego właścicielem tego terenu. Grunt przebadano wykonując w nim odwierty do głębokości 15 metrów. Dzięki temu sprawdzono, co znajduje się pod powierzchnią i czy można w tym miejscu cokolwiek wybudować.

Szczegóły opinii są szokujące. Jej autorzy stwierdzili, że podłoże działek przy M1 nie zostało należycie zrekultywowane i nie jest dostosowane pod przyszłe inwestycje oraz nie ma możliwości wykorzystania go pod zabudowę. Na całym terenie znajduje się warstwa odpadów komunalnych zalegających na głębokości od 3,2 do ponad 8 metrów. Śmieci te przez cały czas ulegają rozkładowi, w trakcie którego mogą wytwarzać się gazy, co może być odpowiedzią na to, skąd pochodzi smród unoszący się nad tą okolicą.

- Posadowienie jakichkolwiek budynków w zasięgu występowania tych gruntów byłoby rozwiązaniem bardzo ryzykownym z powodu ich dużej ściśliwości, która mogłaby spowodować osiadanie obiektów w stopniu przekraczającym dopuszczalne wartości, a także z powodów środowiskowych (zagrożenia związane z procesem rozkładu odpadów, w tym zagrożenia występowania gazów) - napisano w opinii.

Niwelację terenu, w trakcie której nawieziono tam śmieci, przeprowadzono już po zakupie nieruchomości przez BPK. W 2015 r. spółka wydzierżawiła ją Bytomskiej Agencji Rozwoju Inwestycji (również należącej do miasta), która kilka dni później zawarła umowę z prywatnym przedsiębiorstwem na przygotowanie terenu dla wykorzystania na cele inwestycyjne. Do wyrównania powierzchni miały zostać użyte odpady nieszkodliwe, jak np. gruz, ziemia, czy piasek. Zgody na to wydali prezydent Bytomia oraz marszałek województwa.

Niestety nierówności wysypano zwykłymi śmieciami. W odwiertach natrafiono na kawałki plastików różnego pochodzenia, opakowania wielomateriałowe, szkło, folie, szmaty, styropian, druty i kamienie oraz inne odpady w różnym stopniu zanieczyszczone chemicznie, a także odpady biodegradowalne. Na takim podłożu niczego nie uda się wybudować, dlatego BPK już raczej nie odzyska 21 mln zł wydanych na kupno tej nieruchomości.

W czerwcu tego roku jednemu z członków zarządu BPK prokuratura postawiła zarzut w sprawie składowania nielegalnych odpadów na terenie przy M1. Zarzut w tej samej sprawie usłyszał też przedsiębiorca, który prowadził działalność w tym miejscu.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon