Policjanci z Małopolski w poniedziałek śledzili dwie ciężarówki z podejrzanymi odpadami. Funkcjonariusze w ten sposób dotarli do Bytomia, gdzie przy granicy z Piekarami Śląskimi kierowcy chcieli zrzucić śmieci do wcześniej przygotowanych dołów. Odpady wydzielały intensywny zapach chemii i na szczęście tym razem sprawców zatrzymano na gorącym uczynku.
Kierowcy ciężarówek nie posiadali zezwoleń na przewożenie tego typu śmieci. Pobrano próbki, a następnie zatrzymano właściciela terenu oraz szefa firmy transportowej. - Musimy ustalić, jakiego rodzaju to były odpady, czy są niebezpieczne, czy ich przewożenie jest zabronione. Dopiero potem będzie możliwość postawienia zarzutów - komentuje w Polsat News Tomasz Bobrek, rzecznik prasowy bytomskiej policji.
To jeden z wielu takich przypadków na terenie naszego miasta. Problem istnieje od wielu lat i staje się coraz bardziej uciążliwy dla mieszkańców. W wielu dzielnicach Bytomia fetor jest nie do zniesienia, a ludzie obawiają się o własne zdrowie. Wszyscy mają żal do polityków, że nie potrafią sobie poradzić z nielegalnym składowaniem odpadów.
Na bytomskiej scenie politycznej trwa festiwal zrzucania na siebie odpowiedzialności, a rozwiązania nadal nie widać. Kilka miesięcy temu prezydent Damian Bartyla zatrudnił do pomocy byłego funkcjonariusza CBŚ Marcina Borosza. To on prowadzi śledztwo, które ma pomóc w rozbiciu mafii śmieciowej na terenie naszego miasta.
We wtorek prezydent Bartyla udał się do Prokuratury Krajowej, gdzie złożył zawiadomienie o działalności zorganizowanej grupy przestępczej. - Jako pierwszy prezydent Bytomia podjąłem bezkompromisową walkę z mafią śmieciową. Ostatnim podjętym przeze mnie krokiem było zatrudnienie w Urzędzie Miejskim w czerwcu tego roku byłego oficera Centralnego Biura Śledczego Policji Marcina Borosza. Na przestrzeni ostatnich miesięcy podjął on intensywne prace, wskutek których opracowane zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Liczę na to, że prokuratura dokładnie zbada tę sprawę - mówił na spotkaniu z mediami Bartyla.
- Mamy do czynienia ze zorganizowanymi grupami przestępczymi. Niektóre grupy przestępcze, będąc ograniczone w uzyskaniu dochodów np. z VAT, przerzuciły się na intratny proceder związany z nielegalnym składowaniem odpadów. Problem jest bardzo rozległy. Nie dotyczy tylko Bytomia, a firmy ze sobą powiązane współpracują z całej Polski. Zawiadomienie pokazuje skalę problemu, z którym mamy do czynienia od co najmniej 10 lat - komentował Borosz, zastępca naczelnika Wydziału Inżynierii Środowiska UM (za Polsat News i "Dziennik Zachodni").
Nie brakuje głosów, że działania w tym momencie nie są przypadkowe, bo wielkimi krokami zbliżają się działania samorządowe. Wszystkiemu przyglądają się bezradni mieszkańcy, którzy powoli tracą nadzieję, że w Bytomiu afera śmieciowa przejdzie do historii, a wyjście z domu nie będzie wiązało się ze wdychaniem okropnego fetoru.