We wtorek rano uwagę policję zwrócił kierowca, który w okolicy placu Sobieskiego przejechał na czerwonym świetle. To jednak nie wszystko, bo po chwili mężczyzna ponownie w ten sam sposób złamał przepisy. Funkcjonariusze drogówki ruszyli w pościg, którego finał był zaskakujący.
Okazało się, że kierowca jedzie z żoną, która właśnie zaczęła rodzić. Mężczyzna chciał jak najszybciej dotrzeć do szpitala przy ulicy Batorego. Policjanci nie wahali się i zaproponowali, aby 33-latek jechał za nimi.
- Ponieważ był to poranny szczyt komunikacyjny, była to jedyna słuszna decyzja, aby kobieta jak najszybciej dotarła do szpitala. W zaledwie kilka minut 31-latka dojechała do szpitala, gdzie szybko pielęgniarki objęły ją swoją opieką. Od jednej z nich policjanci usłyszeli, że był to już ostatni dzwonek, aby kobieta dotarła do szpitala - czytamy na stronie bytomskiej policji.
Kierowca nie dostał mandatu, co jest w pełni zrozumiałe w takiej sytuacji. Co ciekawe, jeden z policjantów tego samego dnia rano odwoził swoją żonę na porodówkę. Historia idealnie pasująca na scenariusz filmowy.