Sąd rozstrzygnie, czy prezydent ma długi nos

Damian Bartyla poczuł się urażony z powodu określania go przez Mariusza Wołosza mianem "Pinokia". Prezydent postanowił więc bronić swojego dobrego imienia na drodze sądowej. Jednak na pierwszej rozprawie się nie stawił.

Byt bartyla pinokio

Mariusz Wołosz regularnie publikuje w Internecie oraz w "Gazecie Bytomskiej" felietony, w których komentuje bieżące wydarzenia w mieście. W swoich tekstach porusza sprawy m.in. zakresu rewitalizacji, wizerunku Bytomia, czy tutejszej służby zdrowia. Niejednokrotnie nazywał w nich Damiana Bartylę "Pinokiem", chcąc w ten sposób podkreślić, że prezydent w jego opinii mija się z prawdą.

Przezwisko i krytyka ze strony radnego jednak nie spodobały się Damianowi Bartyli. Lider Bytomskiej Inicjatywy Społecznej skierował do Prokuratury Rejonowej w Bytomiu zawiadomienie z artykułu 212 kodeksu karnego. Ta następnie przekazała je do prokuratury w Dąbrowie Górniczej, gdzie odmówiono wszczęcia postępowania. Bartyla jako wykształcony prawnik powinien się tego spodziewać, gdyż kodeks stanowi, iż ściganie przestępstw z tego artykułu odbywa się z oskarżenia prywatnego.

W końcu prezydent złożył pozew przeciwko Mariuszowi Wołoszowi. Ten nie czuje się winny. - Wszystko, o czym piszę jest prawdą i jest podparte dokumentami - twierdzi radny. 2 marca odbyła się pierwsza rozprawa, ale sam zainteresowany na nią nie dotarł. Sędzia przeznaczyła na nią trzy godziny, lecz z powodu braku obecności powoda wyznaczyła termin kolejnej rozprawy na 11 kwietnia.

W międzyczasie mają odbyć się mediacje pomiędzy obiema stronami. Wołosz deklaruje gotowość do rozmów. Mediatora wyznaczy sąd. Jeśli dialog nie zakończy się pozytywnie, to w kwietniu odbędzie się rozprawa... o ile Damian Bartyla się na niej stawi.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon