W poniedziałek popołudniu cały Bytom stanął na nogi, gdy pojawiły się informacje o wybuchu gazu na Sójczym Wzgórzu. Dramat rozegrał się w dziesięciopiętrowym bloku przy ulicy Hlonda 99. Do wybuchu doszło w mieszkaniu na parterze po tym, jak mieszkanka zapaliła świeczkę.
Ewakuowano aż 111 osób. Lokatorka z parteru trafiła do szpitala z mocnymi poparzeniami, ale na szczęście nie było więcej poszkodowanych. Dobra wiadomość jest też taka, że konstrukcja budynku nie została naruszona i pozostali mieszkańcy już wrócili do swoich domów.
Do późnych godzin nocnych trwało poszukiwanie źródła wycieku gazu. To udało się tego samego dnia o godzinie 23.15. Przy budynku doszło do rozszczelnienia gazociągu.
- Winny był pęknięty spaw. Powołaliśmy już wczoraj wewnętrzną komisję, która wszystko wyjaśni. Część gazociągu była w tym miejscu ok. 60 centymetrów pod ziemią, część głębiej - pod skarpą. Prawdopodobnie ciężar ziemi, a także silny mróz doprowadziły do awarii - komentuje w portalu silesion.pl Artur Michniewicz, rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa.
Gazociąg, w którym doszło do rozszczelnienia ma już swoje lata. Rury pochodzą z 1986 roku i obecnie nadają się tylko do wymiany. PSG chce problem rozwiązać jak najszybciej, a czas wymiany rur może się wydłużyć z powodu niskich temperatur.
https://www.youtube.com/watch?v=iP1oBAeIFL4