Wszystko wydarzyło się w miniony weekend. 36-latek zaczął łowy od napadu na kobietę przy ulicy Mickiewicza, której ukradł telefon komórkowy. Najwidoczniej uznał, że tego dnia los mu sprzyja i postanowił urządzić sobie złodziejski maraton.
Kolejnym celem bandyty była kwiaciarnia przy ulicy Witczaka, z której skradł gotówkę. Złodziejowi jednak ciągle było mało i był na tyle bezczelny, że swoje kroki skierował do przedszkola przy ulicy Lenartowicza. Na szczęście wtedy udało się go złapać na gorącym uczynku, a to dzięki anonimowemu zgłoszeniu.
Policjanci zatrzymali nie tylko 36-letniego mężczyznę, ale także 41-letnią partnerkę złodzieja, która pomagała mu w kradzieżach. Na szczęście udało się odzyskać skradziony telefon i około tysiąc złotych z kwiaciarni.
Zuchwała para trafiła do aresztu. Kobieta wyszła na wolność, ale jest objęta dozorem policyjny. Z kolei mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie. 36-latkowi grozi do 12 lat więzienia, a jego partnerka może za kratami spędzić maksymalnie 10 lat.