Trzeba było zwolnić dwóch ludzi, żeby zatrudnić radnego

Opozycja obnażyła proceder zatrudniania radnych ekipy rządzącej w miejskich podmiotach. Aby jeden z ludzi prezydenta mógł dostać posadę, konieczne było zwolnienie dwóch pracowników z tej samej spółki. Z kolei inny radny od lat pobiera wynagrodzenie z gminnej jednostki, choć komisja Rady Miejskiej ustaliła, że nie wywiązał się z zawartej umowy.

Byt bartyla powiazania

Aż pięciu spośród dziewięciu radnych Bytomskiej Inicjatywy Społecznej i jedyny radny stowarzyszenia Wspólny Bytom pobierają wynagrodzenia z podmiotów podległych prezydentowi. - Stanowiska zostały stworzone na potrzeby tych przyjęć. W żadnej ze spółek miejskich nie było nigdy takich stanowisk. Dopiero jak pan Bartyla zatrudnił poszczególnych radnych te stanowiska się pojawiły - tłumaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej Piotr Bula z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Radnych BIS i WB znajdziemy w: Towarzystwie Budownictwa Społecznego, Bytomskich Mieszkaniach, Zakładzie Budynków Miejskich, Bytomskim Sporcie, Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz Miejskim Zarządzie Zieleni i Gospodarki Komunalnej. Kolejna dwójka radnych BIS jest zatrudniona w bytomskiej oświacie, więc w prezydenckim klubie są tylko dwie osoby, którzy nie są zawodowo związani z miejskimi jednostkami i spółkami.

Przed kilkoma dniami Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej sporządziła sprawozdanie z kontroli w OSiR. W dokumencie poświęcono sporo miejsca umowie zlecenie z radnym BIS Tomaszem Kupijajem, który jednocześnie jest dyrektorem sportowym w Bytomskim Sporcie. 31 grudnia 2015 r. zawarto z nim umowę na wyznaczenie ścieżek rozwoju kariery sportowej w ramach Miejskiego Programu Szkolenia Piłki Nożnej, za co do końca zeszłego roku co miesiąc otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 3560 zł brutto.

- Zespół kontrolny stwierdził, że pan Kupijaj nie prowadził żadnych cyklicznych spotkań z przedstawicielami bytomskich klubów sportowych, nie prowadził cyklicznych spotkań z trenerami młodzieżowych sekcji piłki nożnej, nie przedłożył wyników wyżej wymienionych spotkań i nie udzielał pomocy technicznej przy organizacji konferencji - powiedział Piotr Bula. - Dokumenty, które nam przedstawił dyrektor OSiR-u w sprawie pana Kupijaja i pana Trzeciaka to była wielka fikcja. Przedstawiono nam dokumenty z 2017 roku, a kontrola obejmowała rok 2016 - tłumaczył radny.

Według relacji Piotra Buli, współpraca Tomasza Kupijaja z OSiR trwała od momentu objęcia przez Damiana Bartylę rządów w Bytomiu, natomiast co roku podpisywano kolejne umowy. Przez ten okres radny BIS miał uzyskać z tego tytułu 213,6 tys. zł.

- Oni [Tomasz Kupijaj i Jacek Trzeciak - przyp. red.] codziennie są zaangażowani w działalność sportową i tutaj pytanie powinno zostać zadane dyrektorowi OSiR-u, czy żąda sprawozdań na temat pracy tych panów. Ja myślę, że te zarzuty są całkowicie bezpodstawne i są kreowane na potrzeby referendum, które ma się odbyć 3 grudnia - powiedział po konferencji opozycji prezydent Damian Bartyla.

Komisja Rewizyjna zwróciła również uwagę na umowę zlecenie zawartą pomiędzy OSiR a córką radnego Andrzeja Wężyka będącą trenerem w sekcji siatkówki młodzieżowej. - Zakres obowiązków trenera-koordynatora jest dużo większy od zakresu obowiązków pozostałych trenerów, toteż duże wątpliwości fakt, że pani Wężyk otrzymuje takie samo wynagrodzenie jak trener-koordynator mimo mniejszego zakresu wykonywanych czynności, a więc bez konkretnego uzasadnienia - napisano w sprawozdaniu z kontroli. Należy dodać, że córka radnego jest również od kilku lat nauczycielką wychowania fizycznego w jednej z bytomskich szkół.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon