Cały świat przeciwko prezydentowi [FOTO/VIDEO]

Polityczne spory i programowe różnice przestały mieć znaczenie. Niemal cała lokalna scena polityczna zwarła szeregi, aby przekonać bytomian do odwołania prezydenta Damiana Bartyli. W jednym szeregu stanęli politycy PiS, SLD, Kukiz'15, PO, Nowoczesnej oraz ruchów miejskich i zapowiedzieli wspólną kampanię referendalną.

Kampania oficjalnie ruszyła w poniedziałek. Rozpoczęła ją konferencja prasowa, w której wzięli udział dziennikarze z najważniejszych regionalnych redakcji, a przed nimi wystąpili przedstawiciele organizacji popierających referendum: Stowarzyszenie Budujmy Bytom, Bytomski Klub Samorządowy, Bytom Plus, Miasto Dla Mieszkańców, Prawo i Sprawiedliwość, Nowoczesna, My Bytomianie, Kukiz'15, Inicjatywa Ulicy Mickiewicza, Platforma Obywatelska, Bytom 2054, Sojusz Lewicy Demokratycznej.

- Dotychczas staraliśmy się trzymać poza polityką i nie angażować się, ale w życiu przychodzi taki moment, kiedy niestety trzeba wyjść z butów działacza społecznego, zadziałać realnie i zaangażować się w faktyczną zmianę w mieście - powiedział Piotr Jakoweńko wyjaśniając swoją obecność w gronie referendystów. Co ciekawe kilka dni wcześniej Jakoweńko odebrał z rąk prezydenta Damiana Bartyli Medal Miasta Bytomia dla założonej przez niego fundacji Brama Cukermana. - My jako działacze organizacji społecznych stawiamy na szali swoją wiarygodność i angażując się w życie polityczne stawiamy pod znakiem zapytania to, czy jesteśmy bezstronni, czy faktycznie działamy dla miasta. W moim przekonaniu działamy dla miasta, a dowodem na to jest ta naprawdę szeroka koalicja, która tutaj się zebrała - tłumaczył w poniedziałek Jakoweńko.

- Jako grupa 14 radnych 5 września przegłosowaliśmy uchwałę o referendum, dlatego że naszym zdaniem w mieście nastąpiły nadzwyczajne okoliczności, które nie powinny czekać do normalnej oceny wyborczej - powiedział radny Michał Bieda. Mowa między innymi o problemie składowania niebezpiecznych odpadów w Bytomiu, zagrożeniu utraty środków unijnych na rewitalizację miasta oraz wyprowadzaniu pieniędzy z miejskich spółek i jednostek, co według szacunków Komisji Rewizyjną osiągnęło już skalę pięciu milionów złotych.

djembed

- Najważniejszym powodem, dla którego głosowaliśmy za referendum jest to, że bytomianie zasługują na lepsze miasto, na lepszy Bytom, który tutaj przedstawiamy. To jest to, do czego powinniśmy dążyć, a z czym absolutnie nie radzi sobie pan prezydent Bartyla. Bytomianie zasługują na lepszego prezydenta. Na prezydenta, który nie chowa dokumentów, nie chowa prawdy o stanie miasta. Bytom zasługuje na prezydenta, który stawia odważne zadania dla miasta i je realizuje, a nie prezydenta, który strzela fochy na spotkaniu metropolii, kiedy głosowanie nie pójdzie po jego myśli. Bytom nie może sobie pozwolić na kolejny stracony rok - mówił o powodach organizacji referendum Michał Bieda.

Podczas konferencji swoje poparcie dla referendum wyrazili Danuta Skalska i Janusz Wójcicki. Obydwoje w 2012 roku razem z Damianem Bartylą odsunęli Piotra Koja od władzy, lecz zaledwie po dwóch latach odwrócili się od niego. Miało to szczególne znaczenie, gdyż Danuta Skalska była przewodniczącą Rady Miejskiej, natomiast Janusz Wójcicki był inicjatorem referendum z 2012 r. i bez jego pracy Damian Bartyla nie zdobyłby prezydenckiego fotela. - Jeszcze kilka lat temu nie byłem w stanie do końca zrozumieć ich działań. W momencie, w którym zostałem nieco ponad rok temu postawiony przed ścianą w postaci Damiana Bartyli zrozumiałem ich decyzje sprzed kilku lat i stanowcze Nie polityce, którą prowadzi prezydent i jego radni - wyznał radny Dariusz Laksa, który przed kilkoma miesiącami również odszedł z Bytomskiej Inicjatywy Społecznej.

- Chodziłam do pana prezydenta, aby zwrócić uwagę na wiele nieprawidłowości i po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że mój głos jest głosem wołającego na puszczy, bo władza ma to do siebie, że nie lubi tych ludzi, którzy zwracają uwagę na nieprawidłowości. Kocha pochlebców i kocha tych, którzy jej przyklaskują - wyjawiła Danuta Skalska. Dawna przewodnicząca Rady Miejskiej powiedziała dziennikarzom, że postanowiła odejść, gdy prezydent potwierdził, że po wyborach w 2014 r. wciąż będzie współpracować z ludźmi odpowiadającymi za nieprawidłowości, które zgłaszała w pierwszej kadencji Damiana Bartyli. - Poczuwam się do winy i staram się pomóc tym, którzy są niezadowoleni, żeby naprawić swój błąd - mówił Janusz Wójcicki o motywach swojego zaangażowania w odwołanie prezydenta, którego sam doprowadził do władzy.

Po poniedziałkowej konferencji prasowej kolejnym krokiem w kampanii referendalnej będzie szeroko zakrojona akcja informacyjna. Radni wyślą list do wszystkich bytomian i zorganizują spotkania z mieszkańcami we wszystkich dzielnicach, a przy ulicach pojawią się plakaty, banery i bilbordy zachęcające do udziału w głosowaniu 3 grudnia. Z kolei do prowadzonych już od jakiegoś czasu działań w Internecie doszła witryna internetowa www.referendum.bytom.pl, na której znajdują się argumenty za odwołaniem Damiana Bartyli oraz licznik odmierzający czas do referendum.

Co po referendum?

Jeśli do urn pójdzie ponad 26 tysięcy bytomian i Damian Bartyla straci stanowisko, to na jego miejsce zostanie powołany komisarz wyznaczony przez premier Beatę Szydło. Będzie on zarządzać miastem przez niemal rok aż do wyborów samorządowych jesienią 2018 roku. Przyśpieszone wybory nie zostaną zorganizowane, co ma m.in. uspokoić sytuację polityczną w Bytomiu i dać czas komisarzowi na uporządkowanie finansów miasta.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon