SMS PZHL Katowice to zespół, który złożony jest z młodych hokeistów, którzy występują w młodzieżowych reprezentacjach naszego kraju. Zamysł był taki, aby juniorzy na co dzień grali w hokejowej ekstraklasie, by zbierać doświadczenie i uczyć się od najlepszych. Problem w tym, że od samego początku to się nie sprawdza.
Zawodnicy Szkoły Mistrzostwa Sportowego cały czas są nie tylko dostarczycielami punktów, ale także chłopcami do bicia. Ich spotkania często kończą się dwucyfrowymi porażkami, a nawet strzelenie przez nich bramki graniczy z cudem. Trzeba przyznać, że władze PZHL postawiły na dość dziwne metody nauczania.
Poziom sportowy to jedno, a drugie to organizacja. W tym drugim aspekcie SMS także jest daleko w tyle. W środę Polonia Bytom grała na wyjeździe z tym rywalem. Najpierw okazało się, że na lodowisko nie mogą wejść kibice. Na tym problemy się nie skończyły. Lód w Katowicach pozostawiał wiele do życzenia, a w dodatku zepsuła się rolba i bytomianom zależało, aby jak najszybciej puścić w niepamięć drugi mecz sezonu.
Na lodzie było tak, jak zakładali wszyscy. W hokeja grał tylko jeden zespół, a bramkarz SMS-u miał mnóstwo pracy. Po pierwszej tercji było 2:0 dla bytomian po bramkach Jewgienija Kamieniewa oraz Jakuba Jaworskiego. Najczęściej krążek lądował w siatce w drugiej tercji, gdy na listę strzelców dwa razy wpisał się Michał Kalinowski, a po jednym Łukasz Krzemień i Roman Malinik.
Ostatni z nich rozpoczął strzelanie w trzeciej tercji, a wynik ustalił Filip Stoklasa. Polonia wygrała 8:0, a był to najniższy wymiar kary. Rywale zatem znowu muszą zmierzyć się z myślami, czy ich praca ma jakikolwiek sens, skoro w dwóch spotkaniach stracili aż 24 bramki.
Środowy mecz, którego nikt nie widział już przeszło do historii. Zupełnie inaczej będzie w piątek. Role się odwrócą, bo do Bytomia przyjedzie Cracovia, która jest zdecydowanym faworytem. "Pasy" w pierwszej kolejce pauzowały, w drugiej przegrały z GKS-em Tychy 3:7. Przed sezonem nasi hokeiści dwa razy grali z ekipą z Krakowa i oba spotkania przegrali - 2:3 oraz 1:5. Już teraz zapraszamy w piątek o godzinie 18 do "Stodoły", gdzie emocji nie zabraknie.