To pewne. Będzie kolejne referendum w Bytomiu

Radni niemal przez cztery godziny debatowali nad zasadnością przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Damiana Bartyli ze stanowiska prezydenta Bytomia. W końcu podjęli decyzję. Jesienią bytomianie zagłosują, czy chcą, aby ten sam człowiek dalej rządził miastem.

Damian Bartyla

Sala sesyjna Urzędu Miejskiego zamieniła się dziś w teatr. Członkowie Rady Miejskiej znakomicie odegrali swoje role. Pomimo, iż z góry było wiadomo, że decyzja w sprawie referendum zapadła już wcześniej w gronie opozycji, która od kilku miesięcy stanowi większość, to rajcowie zażarcie toczyli boje przeciwko, bądź w obronie prezydenta.

Przeciwnicy Damiana Bartyli atakowali go znanym już zestawem argumentów: rosnące zadłużenie miasta, odpady zalewające dzielnice, niegospodarność w zarządzaniu Bytomskim Przedsiębiorstwem Komunalnym, sportowy i finansowy upadek Polonii Bytom, brak sukcesów w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych na inwestycje. Piotr Bula z Sojuszu Lewicy Demokratycznej do tego dorzucił jeszcze zarzut zatrudniania radnych Bytomskiej Inicjatywy Społecznej w miejskich jednostkach.

Scenariusz obrony również był przewidywalny - radni prezydenckiego ugrupowania twierdzili, że to tylko polityczna awantura i nie ma merytorycznych podstaw do skracania kadencji Damiana Bartyli. Ich zdaniem zeszłoroczny budżet osiągnął świetne wskaźniki, a problem śmieciowy jest rezultatem złego prawa obowiązującego w kraju oraz błędnej polityki marszałka województwa.

Damian Bartyla zabrał głos dopiero po około dwóch godzinach, niemal na sam koniec debaty na temat referendum. W jego opinii próba odwołania go ze stanowiska jest odwetem Platformy Obywatelskiej, która w taki sposób straciła władzę w mieście w 2012 roku. Podczas swojego wystąpienia starał się przekonać zgromadzonych, że pozyskuje inwestorów do miasta, zmniejszył bezrobocie i stara się rozwiązać problem odpadów napływających do Bytomia. Jako dowód pokazał raport ze śledztwa, jakie zlecił prywatnemu detektywowi z Agencji Bezpieczeństwa Gospodarczego w Tarnowskich Górach, którego zadaniem było zbadanie tego procederu.

djembed

Po ponad trzech godzinach żywej dyskusji obie strony zdawały się być już wyczerpane i przewodniczący Mariusz Janas ogłosił głosowanie. Zgodnie z przepisami w tej sprawie radni musieli głosować imiennie. Ostatecznie uchwałę referendalną poparło 14 radnych PO, BSS, PiS i SLD, natomiast przeciwnych było 9 radnych BIS. Na dzisiejszej sesji zabrakło Andrzeja Wężyka, jedynego przedstawiciela stowarzyszenia Wspólny Bytom, który zwykle popiera Damiana Bartylę, a także Katarzyny Szołtysik-Kaczmarek należącej do BIS, ale od pewnego czasu bardzo zdystansowanej do polityki swojego ugrupowania.

Za przeprowadzeniem referendum opowiedziała się bezwzględna większość składu Rady Miejskiej, w związku z czym uchwała została zatwierdzona. Damian Bartyla może teraz spóbować zaskarżyć ją do sądu administracyjnego, lecz jeśli ten nie dopatrzy się żadnych uchybień podczas jej przyjęcia, to nie uniknie głosowania w sprawie swojego odwołania.

Najprawdopodobniej referendum odbędzie się 22 lub 29 października 2017 r. Aby jego wynik był ważny, musi wziąć w nim udział przynajmniej 3/5 liczby osób uczestniczących w wyborach w 2014 r., czyli ok. 25 tysięcy bytomian. Jeśli Damian Bartyla podzieli los Piotra Koja i zostanie odwołany, to na jego miejsce premier Beata Szydło będzie musiała wyznaczyć komisarza. Bytomski PiS już zapowiedział, że jego kandydatem na tę funkcję będzie Mariusz Janas.

fot. Ewa Zielińska / ZELD.pl

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon