Po co aż cztery, tak duże boiska, tylko dla piłkarzy?
Miasto zaplanowało budowę 4 pełnowymiarowych boisk piłkarskich – 105 na 68 metrów na rewitalizowanym terenie. Kiedy byłem dzieckiem udawało nam się zebrać 5-6 osób do grania w piłkę po szkole. Jak przyszła ekipa z drugiego „placu”, to było nas 10-12. Graliśmy na małe bramki, bo 8 - 10 latek w 7-metrowej „budzie” nie miał szans na obronę strzału. Najczęściej chodziliśmy na szkolne boiska, które były mniejsze, dostosowane do wieku i możliwości uczniów. Jeżeli chodzi o potrzeby dzieci, do dziś nic się nie zmieniło. Podobnie w przypadku dorosłych, moi 30-40 letni znajomi, którzy grają w otwartych ligach, mówią, że sporo wysiłku wymaga zebranie 6-osobowych drużyn, bo praca, dziewczyna, dzieci, remont, teściowa... Grają w piłkę na małych boiskach, bo chcą cieszyć się grą, a nie uprawiać biegi długodystansowe. Założenie urzędu miasta, że nad Bytomką potrzebne są 4 pełnowymiarowe boiska i że w jednym czasie zbierze się tam 88 osób – 4 x 2 drużyny liczące każda 11 graczy, odbiega od realiów życia. Urząd zakłada grę w poprzek boisk, mimo to aktualne pozostaje pytanie: Po co tak dużo boisk? W wariancie poprzecznym 8.
W Planie Funkcjonalno-Użytkowym, który należy traktować jako podstawę do wykonania rewitalizacji, nie wskazano uzasadnienia dla budowy 4 pełnowymiarowych boisk piłkarskich. Należałoby policzyć boiska w Łagiewnikach i na Szombierkach, bo mieszkańcy raczej wybiorą obiekty, które są blisko ich domów. Obawiam się scenariusza, że boiska zamiast służyć rekreacji mieszkańców Bytomia, staną się obiektami rezerwowanymi dla szkółek piłkarskich lub klubów. W niektórych miastach taki proceder realizowano na „Orlikach”, mimo, że były budowane za publiczne pieniądze, czyli dla wszystkich mieszkańców. Problem nadmiaru dotyczy też siłowni plenerowych – po co aż cztery? W ostatnim czasie w Bytomiu powstały nowe kluby fitness, w których można ćwiczyć przez cały rok, niezależnie od pogody. Mieszkańcy Łagiewnik do siłowni plenerowej mają blisko, nad staw Amendy. Na zrewitalizowanym terenie nie powstanie ani jeden plac zabaw, więc rodzice i dziadkowie zostaną z małymi dziećmi na osiedlach, mimo że 30 hektarów zieleni wydaje się wymarzonym dla nich terenem.
Ograniczona dostępność i funkcje boisk
W całej Polsce „Orliki” cieszą się ogromnym zainteresowaniem, w Bytomiu także. Wynika to z faktu, że każdy, niezależnie od wieku, może grać tam, w to co lubi. Jeżeli córka, żona lub dziewczyna nie lubią piłki nożnej, mogą pograć w siatkówkę, koszykówkę lub ręczną. Na jednym obiekcie, w tym samym czasie mogą świetnie bawić się i trenować rodziny lub grupy znajomych. Kto przychodzi sam lub w 2-3 osoby, łatwo znajdzie chętnych do grania w jedną z tych gier. Boiska, które zostaną zbudowane na rewitalizowanym terenie nad Bytomką będą przeznaczone tylko dla piłkarzy. Od przedstawiciela urzędu miasta usłyszałem, że jest to decyzja prezydenta Bartyli. To zła decyzja, bo oznacza, że za publiczne pieniądze powstaną obiekty, które dla wielu osób nie będą atrakcyjne, bo nie każdy chce grać w piłkę nożną. Prezydent powinien mieć na uwadze dobro różnych grup mieszkańców. Dysponując tak dużym terenem, można wybrać dowolną konfigurację boisk. Wraca moda na badminton, na osiedlach dzieci grają na plenerowych stołach do ping-ponga. Popularność zdobywa padel – widowiskowe skrzyżowanie squasha i tenisa z Ameryki Południowej; w aglomeracji kort do padla jest tylko na AKS Chorzów. Skoro golf „chwycił” w Bytomiu, to warto stawiać na sportowe innowacje. Można także pomyśleć o skate parku dla tej części miasta. Szachy, bule (petanque) to gry łączące pokolenia i osoby o różnych możliwościach fizycznych, które można uprawiać na wolnym powietrzu.
Trawiasta nawierzchnia ograniczy dostępność boisk. Odpowiadając na pytanie o murawę, Urząd Miasta napisał: „Należy jednak pamiętać, że boiska z trawą naturalną winny być użytkowane z uwzględnieniem żywotności nawierzchni, a co za tym idzie z ograniczoną intensywnością”. 25 lat temu dozorcy KS Budowlani Sucha Góra regularnie przeganiali mnie i kolegów z murawy, a biegaliśmy wtedy w trampkach, nie w korkach, które wyrywają kawałki darni. Dziś bytomskie kluby, jak kiedyś, zazdrośnie strzegą trawy na swoich boiskach, bo jej utrzymanie i pielęgnacja kosztują dużo pieniędzy i wysiłku. Sztuczne nawierzchnie, sprawdzone na „Orlikach”, nie generują takich wymagań. Wbrew zapisowi w Programie Funkcjonalno Użytkowym (str. 20 PFU), boiska nad Bytomką albo nie będą ogólnodostępne, albo szybko ich nawierzchnie ulegną zniszczeniu.
Niewygodna ścieżka rowerowa i piesza
Program Funkcjonalno-Użytkowy bardzo szczegółowo opisuje wymagania dla boisk piłkarskich – automatyczne zraszanie, odwadnia, oświetlenie, ogrodzenia, siedzenia, piłkochwyty, szatnie, toalety. Dziwi brak podobnej dbałości i nakładów finansowych w przypadku ścieżek rowerowych i pieszych. W oficjalnym komunikacie na stronie urzędu miasta można przeczytać, że na rewitalizowanym terenie powstanie „sześciokilometrowa ścieżka dla amatorów MTP (skrót od ang. mountain bike, czyli rower górski). To trochę, jakby wmawiać komuś, że Trabant to Porsche, bo w Programie Funkcjonalno-Użytkowym (str. 28-29) założono, że będzie ona „przeznaczona do nauki podstawowych umiejętności rowerowych”, czyli że małe dzieci będą mogły tam się uczyć jeździć. Ścieżka będzie raczej płaska, z łagodnymi łukami, na co wskazują parametry techniczne: maksymalnie nachylenie 15% (gdy na drogach, po których jeździmy rzadko przekracza ono 20%) i promień skrętu większy niż 15 m. Jeżeli będzie przebiegać przy skarpie wyższej niż 2 metry przewidziano barierki. Nie tego szukają miłośnicy rowerów górskich. Na ostre zjazdy i podjazdy, wertepy pojadą na dolomity lub do Segietu. Jedyne z czym można kojarzyć ścieżkę, która powstanie nad Bytomką i rower MTB, to kruszywo, które zostało wybrane do jej budowy, bo tylko grube opony dobrze sobie z nim radzą. To kolejny zły wybór, który zniechęci wielu mieszkańców do korzystania ze zrewitalizowanego terenu. Po kruszywie nie da jeździć hulajnogą, na rolkach, deskorolce, hoverbordach, czyli deskorolkach elektrycznych – po te sprzęty chętnie sięgają dzieci, młodzież i dorośli. Miasto nie zauważyło, że rowery górskie były modne w latach 90-tych. Dziś używane są rowery miejskie, „holenderskie”, nowe odmiany składaków – tzw. rower składany, elektryczne, ostre koło i szosówki (kolarzówki). Jazda nimi po kruszywie jest niewygodna lub niemożliwa. Według Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, koszt wykonania metra kwadratowego ścieżki rowerowej z asfaltu to około 60 zł, a gruntowej 40-60 zł, przy wadach tej drugiej: „nierówności, podatność na warunki atmosferyczne oraz mniejsza trwałość i konieczność częstych zabiegów utrzymaniowych”. Skoro cena może być niewiele większa, trudno powiedzieć dlaczego projektanci zdecydowali się na gorszą nawierzchę. Najlepszym materiałem, który połączyłby różnych użytkowników i przyciągnąłby ich nad Bytomkę jest asfalt. Widać na drodze rowerowej w parku miejskim, wzdłuż linii tramwajowej nr 41 – popołudniami jest tam tłoczno, a jeździ się na wszystkim co ma koła. Strefy przemysłowe po KWK Powstańców Śląskich i w Zabrzu mimowolnie stały się centrami rekreacji, z uwagi na oświetlenie i dobre nawierzchnie.
Niewygody ścieżki rowerowej z kruszywa dotkną też spacerowiczów, biegaczy i amatorów nordic walking, którzy będą chcieli wybrać się nad Bytomkę, bo ścieżki piesze będą budowane także z kruszywa. Urząd nie pomyślał o niepełnosprawnych i rodzicach z wózkami, dla których pokonywanie gruntowych ścieżek, będzie dużo trudniejsze, niż osiedlowych dróg i chodników.
Ciemności dla rowerzystów i spacerowiczów, oświetlenie dla piłkarzy
Miasto zdecydowało, że ścieżka rowerowa nie będzie oświetlona, co oznacza że od jesieni do wiosny, popołudniami i wieczorem, kiedy dzieci i dorośli mają czas na rekreację, nie będzie wykorzystywana. Duzi i mali nie będą jeździć w kompletnych ciemnościach; bezpieczniej i wygodniej będzie zostać na oświetlonych osiedlach. Ścieżka piesza w połowie będzie oświetlona przez lampy boisk. W drugiej połowie będzie ciemna, z 3 świetlnymi wyspami siłowni plenerowych. Ławki i spacery w ciemnych miejscach będą dla odważnych. Piłkarze za to nie będą narzekać na brak światła, bo wszystkie cztery boiska zostaną wyposażone w lampy, zapewniające oświetlenie nie słabsze niż 200 luxów (2 boiska) i nie słabsze niż 75 luxów (2 boiska). Miasto na pytanie o oświetlenie na ścieżkach napisało, „cały teren zadania to prawie 30 ha powierzchni i poza wskazanymi punktami nie będzie oświetlony”. Rośliny i drzewa nie potrzebują światła, użytkownicy ścieżek rowerowych i pieszych tak! Dla ich komfortu wystarczyłoby oświetlić tylko fragment z 30 hektarów, rezygnując np. z budowy 1-2 boisk i 1-2 siłowni.
Zwiększone ryzyko dewastacji i jak tam dotrzeć?
Miastu powinno zależeć, żeby jak najwięcej mieszkańców korzystało z inwestycji za ponad 20 milionów złotych. Dokumenty nie nakazują wykonawcy budowy mostu do przechodzenia nad Bytomką, z wcześniej zrekultywowanego terenu przy ul. Frycza Modrzewskiego, choć ścieżka piesza dochodzi do miejsca, gdzie to połączenie jest logiczne. Podniosłoby to atrakcyjność obu tych miejsc, skróciłoby piesze i rowerowe dojście z Szombierek. Podobnie jest z Łagiewnikami – mimo, że ścieżka rowerowa przebiega blisko ul. Młyńskiej i kolejnej prostopadłej do Łagiewnickiej, w PFU trudno znaleźć połączenie z tymi ulicami. Program nie nakazuje budowy drogi rowerowej na dojściach od ulicy Ostatniej, choć jeżeli miasto poważnie myśli o rozwoju dróg rowerowych w Bytomiu, to jest to naturalny wybór łączący Łagiewniki, kolonię Zgorzelec i Szombierki. Oświetlona na całej długości trasa rowerowa i / lub chodnik powinny tam powstać jak najszybciej, żeby stworzyć modę wśród Bytomian do korzystania ze terenu nad Bytomką. Bez nich trudno myśleć także o rewitalizacji kol. Zgorzelec. Zgodnie ze sprawdzoną i skuteczną koncepcją CPTED (bezpieczna przestrzeń), obecność ludzi jest najlepszym sposobem na zapobieganie wandalizmowi, gwarantem, że wszyscy czują się bezpiecznie i chętnie korzystają z rewitalizowanych miejsc. Jest to szczególne ważne w miejscach odludnych! Jak kończy się brak wygodnych dojść, smutnie pokazuje zdewastowany, drewniany most i kładki nad Bytomką, przy ul. Frycza Modrzewskiego. Dziury, śmieci, obawy czy ja lub dziecko nie zrobimy sobie krzywdy chodząc tam, są efektem tego, że miasto wydało pieniądze z dofinansowania, ale nie zadbało o dostępność i atrakcyjność tego terenu. Podobny los może spotkać sprzęt, który zostanie zamontowany nad Bytomką, jeżeli nie będzie tam mieszkańców.
Podsumowanie
Główny nacisk inwestycji nad Bytomką został położony na piłkę nożną, kosztem mieszkańców. Cieszyć się mogą piłkarze, Armada Golf Club, która będzie realizowała inwestycję i dostawcy kruszywa.
Co należałoby zmienić, żeby rewitalizacja Bytomki była sukcesem:
- ograniczyć liczbę boisk piłkarskich i uzyskane pieniądze przeznaczyć na oświetlenie ścieżek pieszych i dróg rowerowych, które zapewni, że mieszkańcy Bytomia będą korzystali z nowego miejsca przez cały rok,
- zamiast boisk piłkarskich zapewnić boiska wielofunkcyjne, obiekty do gier zespołowych i indywidualnych, co przyciągnie nad Bytomkę mieszkańców obu płci, w różnym wieku,
- zapewnić dobrą nawierzchnię na ścieżkach rowerowych i pieszych, umożliwiającą różne rodzaje aktywności i wygodne korzystanie z nich także przez osoby niepełnosprawne, rodziców z wózkami,
- zapewnić dogodne dojścia piesze i drogi rowerowe do rewitalizowanego terenu z różnych części miasta, żeby dzieci i dorośli mogli tam dotrzeć, bez konieczności używania samochodu, co ograniczy ryzyko wandalizmu, pozwoli na propagowanie zdrowego trybu życia i korzystanie z tego miejsca w różnych porach, przez różnych użytkowników.
---
Paweł Wittich jest psychologiem, absolwentem Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim. Od urodzenia mieszka w Bytomiu. Na co dzień pracuje w Akademii Monitoringu Wizyjnego, gdzie jest odpowiedzialny m.in. za budowanie systemów bezpieczeństwa i tworzenie bezpiecznych przestrzeni. Pracował m.in. dla Bytomia, Krakowa, Zabrza, Rudy Śląskiej, Włocławka, Torunia, Oleśnicy, czy zakładów Volkswagen Poznań i Nutricia Danone. Wcześniej związany z Górnośląskim Centrum Kultury; współtworzył wniosek Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.