Bytomski szpital zawiesza ratowanie płodów. NFZ za mało płaci

Tylko w Bytomiu nienarodzone dzieci, u których zdiagnozowano przepuklinę oponowo-rdzeniową, miały szansę na ratunek. Niestety, teraz Polki nie będą mogły liczyć na operację płodu, bo Śląskie Centrum Perinatologii, Ginekologii i Chirurgii Płodu już zbyt dużo do tego dopłaca.

Byt szpital batorego

Przepuklina oponowo-rdzeniowa to dla nienarodzonych dzieci wyrok. Skutki są bardzo dotkliwe, bo dzieci rodzą się z upośledzeniem mózgu, układu nerwowego i kończyn dolnych. Towarzyszy jej także wodogłowie. Na szczęście dla nienarodzonych pociech był ratunek, a niosło go Śląskie Centrum Perinatologii, Ginekologii i Chirurgii Płodu przy Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu.

To przy ulicy Batorego przeprowadzane są operacje płodu, dzięki którym zmniejszano stopień kalectwa. Zabiegi sprawiają, że dzieci rodzą się bez wodogłowia i są bardziej sprawne. Nie ma w Polsce drugiej placówki, która zajmuje się takimi przypadkami. Niestety, lada moment nawet w Bytomiu matki i ich nienarodzone dzieci nie będą mogli liczyć na pomoc.

Jak to zwykle bywa, problemem są pieniądze. Narodowy Fundusz Zdrowia od tego roku płaci szpitalowi ryczałt w wysokości 18 tys. zł za operację. Tymczasem koszt jednej wraz z hospitalizacją jest znacznie większy, bo zamyka się w 45 tys. zł. To jednak nie wszystko. NFZ nawet nie wywiązuje się ze swojej obietnicy.

- Fundusz nam nie zapłacił w 2017 roku za 5 pacjentek. W tej chwili mamy co najmniej 150 tysięcy do tyłu. Musimy więc coś zrobić, musimy zaprzestać robienia tych operacji. Z bólem serca, ale liczymy na to, że ktoś zastanowi się nad tym - mówi w rozmowie z TVN 24 Antonii Jankowski, pełnomocnik dyrektora ds. strategicznych.

NFZ z kolei przyznaje, że są zaległości, ale są one regulowane.

- Na pięć placówek o trzecim stopniu referencyjnym, faktycznie mamy wykazane w trzech przypadkach nadwykonania, ale staramy się je płacić na bieżąco - komentuje Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego NFZ.

Sytuacja jest patowa, bo szpital na operacjach stracił już zbyt dużo, aby nadal ratować dzieci. Ucierpią na tym jedynie ci, którzy dopiero przyjdą na świat. Niestety, z powodu pieniędzy, niektóre dzieci będą zmuszone żyć z zaawansowanym kalectwem.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon