Hokej: los Polonii w rękach sponsora strategicznego

Bytomscy hokeiści przygotowują się do nowego sezonu, ale przy Pułaskiego problemów nie brakuje. Niedawno pojawiły się informacje o zaległościach finansowych. Udało się ugasić pożar, ale bez sponsora ogień znowu się pojawi.

Byt hokej trening 2017 fbpb

Brązowe medale mistrzostw Polski, które Polonia Bytom wywalczyła w ubiegłym sezonie, rozbudziły apetyty wszystkich. Niebiesko-czerwoni grali efektownie, dzielnie stawiali się najsilniejszym klubom w Polsce i były podstawy, aby wierzyć, że kolejne rozgrywki mogą być równie udane.

Przy Pułaskiego nadal mówi się o tym, że celem na nadchodzący sezon będzie pierwsza czwórka. Wszystko jednak jest uzależnione od rozmów ze sponsorem strategicznym. Negocjacje trwają od dłuższego czasu, ale na razie nie wiadomo, w jakim kierunku idą. Wiadomo nie od dziś, że rozmowy o pieniądzach lubią ciszę i z takiego założenia wychodzą władze Towarzystwa Miłośników Hokeja. Dlatego wielką tajemnicą jest nazwa firmy, która ma finansować naszych hokeistów.

Trzeba trzymać kciuki, aby nie pojawiły się komplikacje. Wymowne są bowiem słowa prezesa Andrzeja Banaszczaka w "Życiu Bytomskim".

- Bez tego sponsora ciężko nam będzie dotrwać do końca nowego sezonu - przyznaje.

W minionych rozgrywkach sytuacja Polonii była stabilna. Klub był wspierany przez miejskie spółki, a do tego podpisał kontrakt z firmą Tempish, która pojawiła się w nazwie klubu. Umowa jednak obowiązywała tylko na sezon 2016/17 i nic nie wskazuje na to, że została przedłużona. W wielu miejscach poznikało już logo z nazwą Tempish.

Bez sponsora strategicznego w budżecie zrobi się dziura. Już pojawiły się pierwsze problemy finansowe. Na początku sierpnia dziennik "Sport" pisał o zaległościach wobec zawodników. Te zostały wprawdzie uregulowane, ale niebawem problem może powrócić.

Kolejnym problemem będą transfery. Z klubem pożegnało się kilku zawodników i w barwach Polonii nie zobaczymy Edgarsa Dikisa, Jakuba Wanackiego, Edmundsa Augstkalnsa, Elvijsa Biezaisa, Martina Vozdecky'ego, Marcina Słodczyka oraz Karola Wąsińskiego. Na ich miejsce potrzebni są nowi gracze, aby zwiększyć konkurencję i jakość zespołu. Na razie jest ich trzech. Jauhien Kamienieu, który grał w Słowacji, Filip Stoklasa, których ostatnio był w Czechach oraz Michał Kalinowski z Nesty Mires Toruń.

- Na pewno ta drużyna jest inna. To czy będzie ona słabsza, czy mocniejsza zweryfikują kolejne sparingi. Owszem myślimy o wzmocnieniu składu, bo - podobnie jak wiele innych drużyn - chcielibyśmy powalczyć o medal. Oczywiście wszystko zależeć będzie od budżetu, jakim będziemy dysponować i od tego, jak radzić będą sobie obecni zawodnicy. Zobaczymy - mówi w portalu hokej.net trener Tomasz Demkowicz.

Na razie bytomianie nie zawracają sobie głowy rozmowami ze sponsorem i skupiają się na ciężkiej pracy. Niedawno OSiR przygotował lodowisko przy Pułaskiego, choć poczciwa "Stodoła" przy wysokich temperaturach bywa kapryśna i hokeiści trenują... we mgle. Nie ma co jednak narzekać, bo najważniejsze, że już można jeździć na lodzie we własnym lodowisku.

Nowy sezon wystartuje dopiero 10 września, a Polonia rozpocznie go od starcia z Naprzodem Janów. Do tego czasu nasi hokeiści będą rozgrywać wiele sparingów. Pierwszy już za nimi, a GKS Tychy wygrał 4:1. Jedynego gola dla bytomian strzelił Artur Wieczorek.

- Uważam, że w pierwszej i trzeciej odsłonie nasza gra nie wyglądała źle. Niemniej o losach spotkania zdecydowały trzy minuty drugiej odsłony, podczas których w dość prosty sposób straciliśmy trzy bramki - komentuje Demkowicz (za hokej.net).

Do końca sierpnia wszystko powinno się wyklarować. Zarówno jeśli chodzi o sponsora, jak i skład zespołu na nowy sezon. Oby zeszłoroczny brązowy medal nie okazał się jednorazowym wyskokiem, a początkiem budowy mocnej i stabilnej drużyny.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon