Półtora roku temu do redakcji "Uwagi!" zaczęły przychodzić informacje o ciężarówkach wyjeżdżających z małopolskiej firmy z ładunkiem odpadów groźnych dla środowiska. Kierowcy byli wyczuleni na to, aby nie zdradzać celu ich wyjazdów i gdy tylko zauważali, że są śledzeni zaczynali zmieniać trasę przejazdu, żeby stracić ogon. Dziennikarze badający sprawę kilkakrotnie gubili trop.
W końcu reporterom udało się zlokalizować jeden z załadowanych samochodów ciężarowych na parkingu stacji benzynowej. Po oddaleniu się jego kierowcy wrzucili do naczepy nadajnik GPS i pobrali próbkę przewożonych odpadów. Następnie, gdy ciężarówka ruszyła, podążyli za sygnałem, który zaprowadził ich do Bytomia, na teren dawnego stadionu KS Start, zaraz obok Centrum Handlowego M1 w Dąbrowie Miejskiej. Tam kierowca z samego rana rozładował pojazd, a operatorzy dwóch spychaczy pośpiesznie zasypali ładunek grubą warstwą kruszywa.
Do rozładunku doszło na terenie zakupionym przez Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne w 2013 roku od gminy. Sprawa wówczas wzbudziła duże kontrowersje, gdyż miasto sprzedało ten grunt własnej spółce za niebagatelną kwotę: aż 21 milionów złotych. Teren nie był jej do niczego potrzebny, bowiem podstawowym zadaniem BPK jest sprzedaż wody, odbiór ścieków i zarządzanie wysypiskiem śmieci, lecz wtedy zapowiedziano, że firma sprzeda go inwestorom i jeszcze na tym zarobi.
Po czterech latach teren wciąż pozostaje jej własnością i do dziś nie udało się znaleźć nabywcy. Działki natomiast zostały wydzierżawione innej miejskiej spółce - Bytomskiej Agencji Realizacji Inwestycji - która z kolei wydzierżawiła je prywatnej firmie. Ta teoretycznie powinna na niej przyjmować gruz w celu wyrównania działek do jednego poziomu, ale reporterzy "Uwagi!" nagrali jak wyładowywana jest tam ciężarówka przewożąca inne odpady.
Specjalistyczne laboratorium z Mysłowic przeprowadziło badania próbki pobranej z naczepy samochodu, który opuścił małopolskie przedsiębiorstwo i przewiózł ładunek do Bytomia. Znaleziono tam m.in. olej mineralny, rozpuszczalniki i benzynę. Laboratorium stwierdziło w próbce obecność substancji rakotwórczych w wysokich stężeniach. W przypadku złożenia ich w ziemi mogą przeniknąć do wód gruntowych i skazić duży obszar.
Tymczasem tylko w tej jednej ciężarówce było kilkadziesiąt ton takich odpadów - żeby wyrównać głębokie na 6 metrów doły na terenie BPK przy ul. Strzelców Bytomskich konieczne było zwiezienie wielu tysięcy ton materiałów. Jak wiele niebezpiecznych ładunków tam przywieziono? Nie wiadomo. Nasza redakcja już rok temu informowała o podejrzeniu składowania obok Centrum Handlowego M1 nielegalnych odpadów i wybuchających tam pożarach. Przez ten czas przyjeżdżały tam kolejne transporty.
W najbliższy poniedziałek, 31 lipca o 16:00 w sali sesyjnej Urzędu Miejskiego odbędzie się spotkanie w sprawie nielegalnego składowania odpadów w dzielnicy. Według relacji mieszkańców, od ok. 10 lat na terenie przy ul. Pasteura funkcjonuje nielegalne wysypisko. W trakcie niedawnej wizji lokalnej Komisji Komunalnej Rady Miejskiej ustalono, że przywożone są tam transporty z pomorza z materiałami niebezpiecznymi dla środowiska, mogącymi drażnić skórę i oczy oraz działać bardzo toksycznie na organizmy wodne.
W proteście mieszkańcy Bobrka zorganizowali marsz z dzielnicy pod Urząd Miejski. Doniesienia reporterów "Uwagi!" wskazują, że problem może dotyczyć także innych części Bytomia. Co więcej przewodniczący Rady Miejskiej, Mariusz Janas dotarł do dokumentów, zgodnie z którymi prezydent miasta i marszałek województwa wydali decyzje dotyczące gospodarki odpadami na terenie dawnej Huty Zygmunt w Łagiewnikach. W ciągu 10 lat ma tam trafić aż 125 milionów ton odpadów.