Bartyla nie dostanie absolutorium. Sam odejdzie?

Regionalna Izba Obrachunkowa wydała negatywną opinię w sprawie wykonania zeszłorocznego budżetu Bytomia. To stanowi podstawę dla nieudzielenia Damianowi Bartyli absolutorium przez Radę Miejską i usunięcia go z urzędu.

Byt bartyla gestykuluje

Taka sytuacja wydarzyła się pierwszy raz w historii naszego miasta. Nigdy wcześniej RIO nie zakwestionowała wykonania budżetu przez żadnego z dotychczasowych prezydentów. Izba wytknęła, iż budżet był nierealistycznie planowany w odniesieniu do wydatków z tytułu udzielonych poręczeń przez gminę, w związku z czym był niezgodny z przepisami. Ponadto wykazano, że Bytom dopiero w styczniu uregulował składkę do KZK GOP w wysokości 5,6 mln zł, którą powinien zapłacić w grudniu ubiegłego roku.

Damian Bartyla skorzystał z prawa do złożenia odwołania od uchwały przyjętej przez RIO. To jednak okazało się bezskuteczne. Izba podtrzymała negatywną opinię. W następstwie tego Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej w Bytomiu wczoraj przyjęła wniosek w sprawie nieudzielenia prezydentowi absolutorium z wykonania budżetu.

Rada Miejska będzie obradować nad udzieleniem prezydentowi absolutorium na sesji pod koniec czerwca. Najprawdopodobniej przychyli się do wniosku Komisji Rewizyjnej. Konsekwencje tej decyzji mogą być poważne. Zgodnie z Ustawą o samorządzie gminnym brak absolutorium oznacza uruchomienie procedury usunięcia prezydenta z urzędu.

Ponieważ prezydent jest wybierany w drodze powszechnych wyborów jego odwołanie będzie możliwe tylko w wyniku referendum. Rada Miejska musi podjąć decyzję w sprawie jego rozpisania w ciągu dwóch tygodni od nieudzielenia absolutorium. Najpewniej do tego nie dojdzie, gdyż do końca kadencji zostało zaledwie półtora roku, a referendum mogłoby się odbyć najwcześniej za kilka miesięcy.

Radni nie chcą narażać miasta na koszt przeprowadzenia głosowania w sprawie odwołania prezydenta i późniejszych wyborów jego następcy, który zarządzałby Bytomiem zaledwie przez niecały rok, a bytomianie za moment i tak musieliby wybrać nowego prezydenta we "właściwych" wyborach. Zamiast tego Damian Bartyla ma zostać wezwany przez radę do złożenia dymisji. Gdyby ustąpił, to miasto nie musiałoby ponosić wydatków na organizację referendum, a jego następca mógłby wcześniej przystąpić do naprawy sytuacji, w której znalazł się Bytom.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon