Przypomnijmy: podczas poniedziałkowej sesji Rada Miejska zadecydowała o wykreśleniu z WPF kompleksu sportowego Polonii Bytom, który miał być finansowany z kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Dzień później radni zatwierdzili również zmiany w budżecie miasta, zgodnie z którymi m.in. zmniejszono o 8 milionów złotych wydatek na podniesienie kapitału zakładowego spółki Bytomski Sport, powołanej do budowy obiektów dla Polonii Bytom. Należy nadmienić, że w lutym sam Damian Bartyla poprosił Radę Miejską o zgodę na obniżenie planowanego wkładu aż o 13 milionów złotych. Te decyzje spowodowały, że na dziś budowa kompleksu nie jest możliwa.
Radni jednak zgodzili się na przekazanie 1 mln zł spółce Bytomski Sport na bieżącą działalność i wezwali jej prezesa, Jakuba Snochowskiego do oszczędniejszego zarządzania powierzonymi mu pieniędzmi. Według przekazanych przez niego informacji, firma zamierza w tym roku wydać na działalność operacyjną i wynagrodzenia aż 1,9 mln zł, podczas gdy utrzymanie stadionu przy ul. Olimpijskiej ma ją kosztować jedynie 600 tys. zł.
Środki, które otrzyma Bytomski Sport mają pozwolić spółce m.in. na przeprowadzenie modernizacji boiska treningowego przy stadionie Polonii Bytom oraz rozstrzygnięcie konkursu architektonicznego na koncepcję hali sportowej z lodowiskami i basenem. Projekt hali z kolei ma umożliwić miastu ubieganie się o dofinansowanie inwestycji przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Jak widać Rada Miejska pozostawiła prezydentowi narzędzia do tego, aby doprowadzić budowę kompleksu sportowego do skutku. Teraz Damian Bartyla musi postarać się o dotację. Jeśli ta zostanie miastu przyznana, to radni wyrażą zgodę na zabezpieczenie środków na wkład własny do inwestycji w obiekt dla hokeistów i waterpolistów.
Co ze stadionem? Jego powstanie też nie jest wykluczone. Podczas niedawnej sesji zapewniano, że rada poprze tę inwestycję, jeśli prezydent udowodni, że dysponuje środkami na jej realizację. Tymczasem miasto w tym roku nie może nawet skorzystać z pierwszej transzy kredytu z EBI, ponieważ nie spełniło warunków umowy. Gdyby Bytomski Sport podpisał kontrakty z wykonawcami i rozpoczął prace budowlane nie mając zapewnionego finansowania, to gmina musiałaby znaleźć pieniądze we własnej kasie, co z kolei mogłoby się zakończyć ogromnym kryzysem. Radni swoimi decyzjami uchronili więc miasto przed finansową katastrofą.
Damian Bartyla może jeszcze wywiązać się ze swojej najważniejszej obietnicy wyborczej. Kompleks sportowy przy ul. Olimpijskiej powstanie, ale tylko wtedy, gdy sprawdzą się zapewnienia prezydenta, że ministerstwo da pieniądze na halę, a EBI uruchomi kredyt.
fot. Bytomski Sport