Wczorajsza sesja przejdzie do historii. W wyniku zmiany układu sił w Radzie Miejskiej w ciągu ostatniego tygodnia prezydent stracił wpływ na to, jak głosują radni. Z tego powodu Damian Bartyla i jego Bytomska Inicjatywa Społeczna przeróżnymi sposobami starali się zablokować możliwość obcięcia funduszy na budowę kompleksu sportowego Polonii Bytom.
Wszystko zaczęło się od wniosku Dariusza Laksy - do niedawna członka BIS - o wykreślenie z Wieloletniej Prognozy Finansowej inwestycji przy ul. Olimpijskiej. Radny zapowiedział, że swój wniosek wycofa, jeżeli prezydent udowodni, że miasto rzeczywiście jest w stanie sfinansować to przedsięwzięcie.
Damian Bartyla jednak nie przedstawił dowodów na to, że gmina sprosta temu zadaniu, natomiast zapowiedział, że w najbliższym czasie wybiera się do Warszawy, by spotkać się z przedstawicielami Europejskiego Banku Inwestycyjnego i rozmawiać o uruchomieniu kredytu. Tymczasem ludzie prezydenta próbowali grać na emocjach, strasząc radnych, że bez tych środków spółka Bytomski Sport nie będzie w stanie wypłacić wynagrodzeń swoim pracownikom, a firmy, które przystąpiły do przetargu na budowę stadionu i konkursu architektonicznego na koncepcję hali będą domagać się wysokich odszkodowań.
Opozycja z kolei domagała się informacji ile kosztuje bieżąca działalność Bytomskiego Sportu i jakie roszczenia mogą mieć oferenci. Odpowiedzi na te pytania nie padły, natomiast w akcie bezsilności błagano radnych o wstrzymanie tej decyzji do czasu wyjaśnienia wszystkich "za" i "przeciw". Z ust radnych opozycji padło stwierdzenie, że gdyby prezydent co roku przeznaczał 10 milionów złotych z budżetu na kompleks przy ul. Olimpijskiej, to ten już dawno by stał. Niestety przyjęto błędną strategię, w wyniku której obiekt Polonii jest dziś w znacznie gorszym stanie, niż był przed prezydenturą Damiana Bartyli.
Radni BIS wraz ze sprzyjającym im przewodniczącym rady Andrzejem Wężykiem widząc, że nie są w stanie przekonać opozycji, sięgnęli po inne metody. Robert Rabus zgłosił wniosek o zwrócenie poprawki w WPF do projektodawcy, a gdy ten przepadł przewodniczący zarządził pół godziny przerwy. W tym momencie zaczęła się gra na czas, ponieważ o godzinie 20:00 radny Michał Bieda miał wystąpić w studiu TVP3 Katowice i jego nieobecność dawała szanse na zerwanie kworum i odwołanie sesji. Przerwa znacznie się przeciągnęła, po wznowieniu obrad do sali nie wrócił już Andrzej Wężyk, a rolę przewodniczącego przejął Krzysztof Gajowiak. W tym samym czasie na sesji zjawił się wcześniej nieobecny Henryk Bonk, który pokrzyżował ugrupowaniu prezydenta plany zerwania kworum.
W tej sytuacji przewodniczący dopuścił do głosu Damiana Bartyli, który ogłosił, że wycofuje projekt uchwały w sprawie zmian w WPF, co uniemożliwiłoby wykreślenie z niego budowy kompleksu sportowego. Oburzeni radni zarzucili Krzysztofowi Gajowiakowi złamanie prawa, ponieważ zgodnie ze statutem miasta w tym etapie procedury nie mógł dopuścić do głosu prezydenta, a ten z kolei nie mógł bez zgody rady wycofać projektu. Nie wiedząc co robić dalej przewodniczący znów ogłosił pół godziny przerwy.
Pauza znów okazała się o wiele dłuższa. W jej trakcie Bytomska Inicjatywa Społeczna szukała możliwości dalszego działania, aż w końcu do kuluarowych rozmów zaproszono przedstawicieli opozycji. Jednak radni prezydenta nie byli w stanie już nic zrobić i zmarnowani powrócili na salę umożliwiając głosowanie nad wnioskiem Dariusza Laksy. Te zakończyło się wynikiem 13 za i 9 przeciw.
Ponieważ wczorajsza sesja trwała aż 12 godzin i radni nie zdążyli zająć się wszystkimi punktami w porządku obrad, dziś o 16:00 radni ponownie się spotkają. Wśród planowanych tematów są zmiany w budżecie miasta, w ramach których mają zostać zmniejszone wydatki na dokapitalizowanie Bytomskiego Sportu do poziomu pozwalającego spółce sfinansować bieżącą działalność. Mimo to prawdopodobnie firma zostanie zlikwidowana, a jej majątek zostanie przekazany z powrotem do Ośrodka Sportu i Rekreacji.