- W tej chwili Bytom jest na poważnym zakręcie - powiedział Andrzej Misiołek we wczorajszej rozmowie z Marcinem Zasadą. - Ten zakręt jest długi i bardzo uciążliwy - stwierdził senator. W jego opinii miasto znajduje się w szczególnej sytuacji, gdyż władze miejskie od lat nie potrafią sobie poradzić z wieloma problemami. Podkreślił, że w Bytomiu wciąż jest najwyższe bezrobocie w województwie i jedno z najwyższych w kraju, a więcej firm stąd ucieka, niż się tu przenosi. Przy tym senator zarzucił Damianowi Bartyli, że dużo mówił o ściąganiu inwestorów do Bytomia, którzy otwieraliby tu swoje zakłady i płacili podatki, lecz do dziś się to nie ziściło.
Marcin Zasada zapytał Andrzeja Misiołka, czy opozycja w Radzie Miejskiej słusznie postąpiła zaskarżając uchwałę budżetową i Wieloletnią Prognozę Finansową do wojewody. Polityk odpowiedział, że radni podparli stawiane zarzuty solidnymi argumentami. - Nie można finansować bieżącej działalności miasta z kredytów - powiedział na antenie Radia Piekary. Dziennikarz trafnie zripostował to stwierdzenie mówiąc, że Piotr Koj, dawny kolega partyjny Misiołka, też zaciągał pożyczki, gdy był prezydentem. Senator jednak wyjaśnił, że były to zupełnie różne sytuacje, ponieważ Piotr Koj pożyczał pieniądze na konkretne inwestycje, a Damian Bartyla bierze kredyty na bieżące potrzeby.
Dziennikarz Radia Piekary próbował wypytać Misiołka o tworzenie opozycyjnego frontu, który miałby rywalizować z ugrupowaniem Damiana Bartyli w nadchodzących wyborach, lecz senator udzielił wymijającej odpowiedzi. - To jeszcze dzisiaj trudno powiedzieć, bo my nie wiemy według jakiego prawa wyborczego będą te wybory się odbywały. Prawo i Sprawiedliwość mówi o dużych zmianach w wyborach samorządowych, w związku z czym to stawia pod znakiem zapytania jakiekolwiek na ten temat prognozy - stwierdził Andrzej Misiołek.
