II liga: bytomska bomba rozbrojona. Upadłości na razie nie będzie

Wszystko wskazuje na to, że kryzys w Polonii Bytom został zażegnany. Prezes Jakub Snochowski podpisał ugody z większością wierzycieli i raczej nie ziści się czarny scenariusz, którym miała być upadłość.

Kilka tygodni temu piłkarska Polonia Bytom otrzymała cios, po którym mogła już się nie podnieść. Firma księgowa, która kilka lat temu świadczyła usługi dla klubu, złożyła do sądu wniosek o upadłość niebiesko-czerwonych. Powodem był dług w wysokości 200 tysięcy złotych.

Sąd wniosek zaakceptował, a to oznaczało, że bytomianie musieli dogadać się z pozostałymi wierzycielami. Sytuacja zrobiła się dramatyczna, bo długi Polonii to około 6-7 milionów złotych. Dlatego realny był scenariusz, że wraz z końcem roku dwukrotny mistrz Polski zniknie z piłkarskiej mapy Polski.

Przy Olimpijskiej zrobiło się bardzo nerwowo, ale prezes Jakub Snochowski zakasał rękawy i rozpoczął walkę o dalszy byt. Efekty robią wrażenie, bo wszystko wskazuje na to, że widmo upadłości zostało przegonione i wiosną klub z Bytomia nadal będzie występował w II lidze.

W "Dzienniku Zachodnim" Snochowski zdradza, że proces upadłości został zatrzymany, bo udało się dogadać z większością wierzycieli. Co najważniejsze, porozumienie osiągnięto nawet z firmą, która złożyła wniosek w sądzie.

Nie można jeszcze ogłosić pełnego sukcesu, bo zostało kilku wierzycieli, z którymi trwają rozmowy. Dlatego Polonia zwróciła się do sądu z prośbą o wydłużenie terminu.

- Zawieramy ugody, a za nimi idą wypłaty pieniędzy, bo inaczej nikt nie chciałby z nami rozmawiać. Teraz zostały nam do dogadania te najtrudniejsze przypadki. Najciężej idą negocjacje z Serbem Vladimirem Milenkoviciem, który grał w Bytomiu w 2010 roku, natomiast mam już podpisaną ugodę z Bośniakiem Vladimirem, który skarżył nas do FIFA - komentuje Snochowski w "Dzienniku Zachodnim".

Szef piłkarskiej Polonii przy okazji zapewnił, że trudna sytuacja nie odbija się na zespole, bo pomimo problemów wszyscy terminowo otrzymują wypłaty. Niestety, na boisku nie ma to swojego odzwierciedlenia, bo niebiesko-czerwoni przezimują na ostatnim miejscu w tabeli. Zespół Andrzeja Orzeszka do miejsca gwarantującego utrzymanie traci pięć punktów. Na wiosnę mamy jednak zobaczyć nowy zespół, bo w klubie już padły zapowiedzi, że w najbliższych miesiącach dojdzie do wielu zmian kadrowych.

Na razie najważniejsze, że upadłościowa bomba już prawie została rozbrojona. Do normalności jednak daleko, bo podpisanie ugód to jedno, a spłacenie wszystkich długów to już o wiele poważniejsze wyzwanie. Oby wszystko zaczęło iść w kierunku normalności, bo Bytom potrzebuje silnego, ale przede wszystkim stabilnego finansowo klubu.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon