Muzeum Górnośląskie to najważniejsza instytucja muzealna w naszym regionie. Jego zbiory są aż dziesięciokrotnie większe od Muzeum Śląskiego, a jego historia o wiele dłuższa. Dlatego, kiedy przed kilkoma laty wyszło na jaw, że bytomska placówka ma zostać wchłonięta przez swoją katowicką odpowiedniczkę, to wybuchł głośny skandal. W ten sposób oba muzea miały przestać się dublować, lecz wzajemnie uzupełniać, a przede wszystkim ich utrzymanie miało mniej kosztować.
Chcąc zażegnać widmo fuzji prezydent Damian Bartyla porozumiał się z marszałkiem województwa Mirosławem Sekułą w sprawie rozłożenia kosztów funkcjonowania Muzeum Górnośląskiego pomiędzy samorząd miejski i wojewódzki. W identyczny sposób od lat Zabrze współpracuje z województwem przy prowadzeniu kopalni Guido.
W kwietniu ubiegłego roku bytomscy radni przyjęli uchwałę w sprawie zamiaru współprowadzenia Muzeum Górnośląskiego. Zgodnie z nią miasto miało z każdym rokiem pokrywać coraz większą część budżetu placówki, by po kilku latach finansować 51% jej kosztów, czyli ok. 2 mln zł rocznie. Umowa z województwem miała zostać podpisana na 10 lat.
Jednak do jej zawarcia nie doszło do dziś. W międzyczasie władzę w kraju przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Lokalni politycy partii byli przeciwni połączeniu muzeów i skutecznie zainterweniowali w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w lutym zablokowało fuzję. Resort jest współorganizatorem Muzeum Śląskiego, dlatego województwo bez jego zgody nie mogło samo zadecydować o połączeniu instytucji. Ostatecznie w marcu Sejmik unieważnił swoją wcześniejszą uchwałę w tej sprawie, a niedługo później Alicja Knast przestała jednocześnie pełnić funkcję dyrektora w Bytomiu i Katowicach.
Bytomskie władze uznały, że skoro województwo nie chce już łączyć muzeów, to nie muszą wywiązywać się ze złożonej wcześniej obietnicy o współprowadzeniu instytucji. W poniedziałek Rada Miejska uchyliła swoją wcześniejszą uchwałę w tej sprawie.
Muzeum Górnośląskie pozostanie więc w rękach województwa, a to wcale nie znaczy, że jego przyszłość jest bezpieczna. Choć nie można go połączyć z Muzeum Śląskim, to zawsze można je zlikwidować, a bytomską kolekcję przekazać w depozyt innych instytucji kultury podległych marszałkowi. Bez statusu współorganizatora Bytom nie będzie mieć nic do powiedzenia, jeśli taka decyzja by zapadła.
Ponadto Bytom będąc najstarszym miastem Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, jako jedyne nie posiada własnego muzeum miejskiego. Historią naszego miasta zajmuje się wyłącznie Miejska Biblioteka Publiczna, w strukturach której funkcjonuje Pracownia Historii Bytomia i Informacji Regionalnej. Ta jednak zajmuje się tylko gromadzeniem księgozbioru i jego udostępnianiem, a nie prowadzeniem badań, opieką nad obiektami posiadającymi wartość historyczną, czy prowadzeniem działalności wydawniczej. Muzeum Górnośląskie nie zastąpi takiej placówki, gdyż jako instytucja regionalna, przeszłość Bytomia nie jest dla niej priorytetem. Natomiast, gdyby Bytom był jej współorganizatorem, istniałaby możliwość utworzenia działu specjalizującego się w ponad 760-letniej historii naszego miasta. Niestety dzięki decyzji radnych póki co będzie to niemożliwe.