NIK prześwietliła działania Urzędu Miejskiego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego oraz Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w okresie od 2010 do 2014 roku. Inspektorów interesowało to, w jaki sposób urzędnicy radzą sobie z rozwiązywaniem problemów z biedą, bezrobociem itp. w Bytomiu. Wnioski płynące z raportu są wręcz miażdżące. NIK wykazała m.in., że Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie nie posiada danych na temat osób, którym jest udzielana pomoc, a urzędy pracy realizowały projekty aktywizacyjne, w których celem było samo uczestnictwo, a nie uzyskanie długotrwałego zatrudnienia.
Raport został ukończony w czerwcu. Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do przewodniczącego Rady Miejskiej, Andrzeja Wężyka, o umożliwienie prezentacji wyników kontroli całej radzie. Ten jednak przez kilka miesięcy nie wprowadził takiego punktu do porządku obrad żadnej z dotychczasowych sesji. Domagała się tego opozycja, która zarzucała ekipie rządzącej strach przed upublicznieniem druzgocącego raportu oraz otwartą debatą na jego temat. - Zatrważająca jest bierność przewodniczącego Wężyka i prezydenta Bartyli w tym temacie. Raport NIK jest ważny w przeddzień dyskusji o rewitalizacji Bytomia i Gminnym Programie Rewitalizacji. Zawiera wiele cennych uwag i rad odrzuconych póki co przez prezydenta i jego służby - skomentował sprawę radny Michał Bieda.
Kiedy bytomska Rada Miejska unikała tematu NIK, we wrześniu szczegóły raportu zostały przedstawione na sesji Sejmiku Województwa. Jednak w końcu cierpliwość lokalnej opozycji się wyczerpała. W ubiegłym tygodniu siódemka radnych (Michał Bieda, Henryk Bonk, Piotr Bula, Andrzej Kostek, Joanna Stępień, Michał Staniszewski i Mariusz Wołosz) złożyła formalny wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej dotyczącej kontroli NIK. Ta odbędzie się już jutro o 11:00.