Ze względu na szczególne nagromadzenie problemów społecznych i infrastrukturalnych nasze miasto ma otrzymać specjalne środki na rewitalizację. W ramach Obszarów Strategicznej Interwencji do miejskiej kasy ma wpłynąć 100 milionów euro, czyli przeszło 400 mln zł, które mają zostać przeznaczone na odnowę Bytomia.
Jednak aby sięgnąć po te pieniądze, Urząd Miejski musi spełnić szereg warunków. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, ratusz musi przygotować Gminny Program Rewitalizacji, który będzie określać potrzeby i problemy miasta oraz zawierać proponowane działania, mające doprowadzić do ich rozwiązania. W tym celu musiała zostać sporządzona diagnoza sytuacji Bytomia, wskazane obszary przeznaczone do rewitalizacji, a następnie lista projektów rewitalizacyjnych. Co więcej, poszczególne dokumenty musiały przechodzić konsultacje społeczne i być osobno zatwierdzane przez Radę Miejską.
Zdaniem marszałka województwa, Wojciecha Saługi, Bytom zbyt wolno przechodzi powyższą procedurę, co budzi obawy, że miasto nie zdąży wykorzystać przysługujących mu środków. 31 sierpnia magistrat przesłał władzom województwa roboczą wersję GPR we wstępnej fazie opracowania. Marszałek zwrócił uwagę, że w dokumencie brakuje tak podstawowych elementów, jak np. pogłębionej analizy obszaru rewitalizacji, czy orientacyjnych ram finansowych.
"W związku z powyższym apeluję o przekazanie Programu Rewitalizacji lub projektu Programu (…) w terminie do 17 października br. Ponadto oczekuję pisemnej informacji na temat stanu przygotowań do realizacji wszystkich projektów przewidzianych do wsparcia w ramach OSI wraz ze wskazaniem konkretnych terminów ich realizacji, jak i wartości wskaźników planowanych do osiągnięcia do końca 2018 roku" – napisał w piśmie do prezydenta Bartyli marszałek Saługa.
Pośpiech w tej dziedzinie jest konieczny, gdyż samo ukończenie prac nad GPR nie pozwoli jeszcze na pozyskanie środków z OSI. Program musi zostać przyjęty przez Radę Miejską oraz uzyskać pozytywną opinię Ministerstwa Rozwoju i Urzędu Marszałkowskiego, a to oznacza kolejne miesiące zwłoki. Jeśli bytomscy urzędnicy się nie wyrobią, to miasto może stracić szansę na ostatnią deskę ratunku, jaką są dla Bytomia obiecane 100 mln euro.
Dziś członkowie sejmiku wojewódzkiego zapoznali się z raportem Najwyższej Izby Kontroli na temat rozwiązywania problemów społecznych Bytomia. Katowicka delegatura NIK bardzo krytycznie oceniła dotychczasowe działania urzędników, o czym informowaliśmy w lipcu. Radni sejmiku debatowali ponad godzinę nad raportem i bardzo interesowali się jego szczegółami. Co ciekawe, nie uczynili tego miejscy radni, którzy dotąd nie zaprosili na swoją sesję przedstawiciela NIK. Dyskusja na temat dokumentu odbyła się jedynie za zamkniętymi drzwiami w poszczególnych komisjach Rady Miejskiej, ale nie debatowano nad nią w pełnym składzie na publicznych obradach. Do wniosków raportu nie odniósł się też prezydent Damian Bartyla.