- Jako trener chciałbym zawsze wyznaczać przed sobą i zawodnikami najwyższe cele. W tym wypadku nawet awans. Jednak będąc realistą, niestety muszę stwierdzić, że będziemy mieli dokładnie taki sam cel dzisiaj, jak w poprzednim sezonie, czyli utrzymanie - mówił przed startem nowego sezonu trener Kościelniak w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Trudno było nie zgodzić się ze szkoleniowcem bytomskich piłkarzy, bo przed sezonem niewiele było powodów do optymizmu. Martwiła przede wszystkim kara wymierzona przez Komisję Licencyjną. Za niespełnienie kilku kryteriów bytomianie otrzymali cztery karne punkty i nowe rozgrywki rozpoczęli na dużym minusie.
Ważne było, aby Polonia jak najszybciej wyszła na zero. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Już w pierwszym meczu niebiesko-czerwoni rozgromili swoją imienniczkę z Warszawy 3:0. Tydzień później był bezbramkowy remis z Olimpią Elbląg, a potem przyszły kolejne dwa zwycięstwa - 1:0 z Wartą Poznań i 2:0 z GKS-em Bełchatów.
Efekt jest taki, że klub z Bytomia zajmuje szóste miejsce w tabeli. Gdyby nie karne punkty, to dzisiaj Polonia byłaby na czele z dziesięcioma punktami. Imponuje jeszcze jedna statystyka. Podopieczni Kościelniaka do tej pory strzelili sześć bramek i nie stracili ani jednej. Takim dorobkiem nie może pochwalić się żaden klub na szczeblu centralnym, a więc nie tylko w II, ale także w I lidze i Lotto Ekstraklasie.
- Dziękuję drużynie za 100-procentową realizację założeń. To był nasz czwarty mecz na zero z tyłu. Nasze cele jednak się nie zmieniły. Tym głównym pozostaje utrzymanie w drugiej lidze - mówił Kościelniak po ostatnim meczu z Bełchatowem.
Wyniki imponują, a ciekawostką jest także fakt, że powoli możemy mówić o bytomskiej twierdzy. Po raz ostatni Polonia przegrała przed własną publicznością 2 kwietnia (1:4 ze Zniczem Pruszków). Potem nasz II-ligowiec nie tylko regularnie punktował (sześć zwycięstw i jeden remis), ale także nie tracił goli. Obecnie statystyka "czystego konta" w Bytomiu wynosi 640 minut.
Nie można jednak powiedzieć, że w mechanizmie Kościelniaka wszystko funkcjonuje perfekcyjnie. Gra defensywna robi wrażenie, ale nadal jest wiele do poprawy w ofensywie. Przede wszystkim brakuje klasowego i skutecznego napastnika. Klub cały czas takiego poszukuje, o czym otwarcie mówi prezydent Damian Bartyla.
- Naszą najsłabszą stroną jest ofensywa, Polonia musi pozyskać dobrego napastnika. Obojętnie czy polskiego, czy zagranicznego. Takiego, który zagwarantowałby minimum 10 goli w sezonie - mówi były prezes Polonii w "Gazecie Wyborczej".
Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, a po świetnym początku sezonu wielu kibicom zaczął marzyć się awans do I ligi. To byłby wielki wyczyn, ale na razie lepiej nie popadać w hurraoptymizm. Niech wszyscy przy Olimpijskiej pracują w spokoju, a ewentualna promocja na zaplecze Ekstraklasy niech będzie niespodzianką. Na razie główny cel jest ciągle ten sam - utrzymanie w II lidze.