Niemal każde większe polskie miasto przeznacza część swoich środków na budżet obywatelski, którym z kolei zarządzają sami mieszkańcy. W Bytomiu jest to praktykowane dopiero od trzech lat, jednak efekty są marne, bo Urząd Miejski nie uczy się na własnych błędach i nie słucha sugestii społeczników jak usprawnić cały proces. Z każdym rokiem zainteresowanie Bytomskim Budżetem Obywatelskim jest coraz mniejsze. W pierwszej edycji mieszkańcy zgłosili 170 projektów, w drugiej już tylko 71, a w obecnej jedynie 55. Tymczasem w tym roku w Łodzi padł rekord, gdyż do tamtejszego budżetu złożono przeszło 1500 propozycji, natomiast w pobliskiej Dąbrowie Górniczej nadesłano 213 wniosków. Dlaczego zainteresowanie Budżetem Obywatelskim w Bytomiu ciągle maleje, kiedy w innych miastach rośnie?
Nie wiadomo dlaczego w naszym mieście za przeprowadzenie całego procesu odpowiada Kancelaria Prezydenta Miasta, a nie Referat Obsługi Klastra Rewitalizacji i Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi, który jest wyspecjalizowany w dziedzinie partycypacji społecznej. Mimo to prezydent od lat błędnie deleguje kompetencje w tym zakresie i nie wygląda na to, aby miał zmienić zdanie w tej kwestii.
Kolejnym poważnym błędem jest zaniedbywanie corocznej akcji informacyjnej. Urząd po prostu nie stara się powiadomić bytomian o tym, że mogą zgłaszać swoje pomysły do Budżetu Obywatelskiego. Jedynie w 2014 roku do skrzynek mieszkańców dostarczono gazetkę z dokładnymi informacjami na ten temat. Niestety w kolejnych latach tego nie uczyniono, stąd dramatyczny spadek liczby zgłaszanych projektów. Wydział Promocji wydając na ogłoszenia w prasie ponad 70 tys. zł rocznie nie raczył ani razu zareklamować naboru projektów w "Życiu Bytomskim", za to chętnie zamówił reklamy spotkań o wykorzystaniu siarki dla urody oraz sadzeniu roślin na wiosnę.
Spośród 71 zgłoszonych projektów etap weryfikacji przeszło jedynie 36 projektów. O porażce tegorocznej edycji świadczy fakt, iż w tak dużych dzielnicach jak Stroszek-Dąbrowa Miejska (12,3 tys. mieszkańców) i Szombierki (21,8 tys. mieszkańców) zakwalifikowano tylko po jednym projekcie, dlatego w ogóle nie odbędzie się tam głosowanie. Taka sytuacja ma miejsce również w Górnikach, natomiast w pozostałych dzielnicach wcale nie jest lepiej. Najwięcej pozytywnie zweryfikowanych projektów jest w Śródmieściu, gdzie do etapu głosowania przeszło 9 koncepcji.
Władze Bytomia powinny wreszcie posłuchać społeczników, którzy od dawna starają się przekonać ratusz do swoich racji. Rada Bytomskich Organizacji Pozarządowych już dwukrotnie organizowała debaty poświęcone metodom przeprowadzania Budżetu Obywatelskiego. Przed rokiem urzędnicy uwzględnili tylko 3 z 30 zgłoszonych postulatów, a na tegorocznym spotkaniu nie pojawił się ani jeden przedstawiciel Rady Miejskiej lub zarządu miasta. Gdyby nie obecność kilku urzędników, to kilkudziesięciu zgromadzonych społeczników nie miałoby komu przekazać swoich uwag.
Jeśli w kolejnych edycjach prezydent Damian Bartyla i jego ludzie dalej będą popełniać te same błędy, nie będą słuchać społeczników i podpatrywać jak inne miasta radzą sobie w tej dziedzinie, to dalsza organizacja Budżetu Obywatelskiego w Bytomiu straci sens. Wtedy zapewne cała wina zostanie zrzucona na mieszkańców.