- Spotkaliśmy się z trenerem Ireneuszem Kościelniakiem i jego asystentem. Zapytaliśmy szkoleniowców, dlaczego wszystko nie funkcjonuje tak, jak powinno. Nie ukrywam, że po meczu ze Zniczem byłem załamany. To nie była gra z naszej strony, tylko jakieś tam, przepraszam za określenie, pitu, pitu. Tak grać nie można, tym bardziej na własnym stadionie, przed swoimi kibicami - mówił w ubiegłym tygodniu na łamach "Sport" Łukasz Wiejacha, prezes Polonii Bytom.
Nie było tajemnicą, że trener Kościelniak dostał ultimatum. Jeżeli nie wygra na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola, to klub podziękuje mu za współpracę. Bytomianie nie mogli sobie pozwolić na czekanie, aż zespół zacznie funkcjonować jak należy. Rywale z dołu tabeli cały czas punktują i niebiesko-czerwoni znaleźli się w strefie spadkowej. Kibice zaczęli drżeć, bo i styl gry nie napawał optymizmem.
Nagle stał się cud. Polonia pokonała Stal, która jednak wiosną spisuje się poniżej możliwości i zdobyła zaledwie jeden punkt. Emocji było mnóstwo, choć początek spotkania wskazywał na to, że będzie efektowne zwycięstwo klubu z Bytomia.
Wynik meczu otworzył Michał Zieliński, który skorzystał z błędu obrońców gospodarzy. Potem pięknego gola z woleja strzelił Bartłomiej Setlak. Stal jednak jeszcze przed przerwą zdobyła kontaktowego gola. Zrobiło się nerwowo i w drugiej odsłonie rezultat długo się utrzymywał. Dopiero niewiele ponad kwadrans przed końcem piłkę głową do siatki skierował Marcin Lachowski. Trzy minuty później znowu była dramaturgia, bo piłkarze ze Stalowej Woli wykorzystali rzut karny. Na szczęście nie było ich już stać na to, aby wyszarpać chociażby remis.
Drugie zwycięstwo w tym roku wszystkich ucieszyło, a Polonia znowu jest tuż nad strefą spadkową. Problem jednak ciągle istnieje. Tym problemem jest... trener Kościelniak. Zwycięstwo dało mu trochę spokoju, ale nie sprawiło, że w szatni wzrósł szacunek oraz zaufanie do jego pracy. Tylko nieliczni są zadowoleni ze współpracy z nim. Większość piłkarzy dostrzega u niego brak doświadczenia, a także wiedzy na temat prowadzenia II-ligowego zespołu.
Na razie radzilibyśmy wstrzymać się z euforią. Jedno zwycięstwo tak naprawdę nic nie zmienia. Polonia nadal gra poniżej oczekiwań, a przede wszystkim nie potrafi wykaraskać się z okolic strefy spadkowej. Jedno potknięcie i w tabelach nazwa Polonia Bytom znowu będzie w kolorze czerwonym.
Docierają też do nas głosy, że ostatnie zwycięstwo to nie zasługa trenera, a samych piłkarzy. Zawodnicy chcą utrzymać Polonię w II lidze i w tym celu nie do końca realizują założenia taktyczne swojego opiekuna. Część z nich stara się grać to, czego nauczył ich jeszcze Jacek Trzeciak. Wymowne, prawda?
Kolejny test w najbliższą sobotę. Niebiesko-czerwoni podejmują Raków Częstochowa, a więc drużynę, która w miniony weekend... została rozgromiona 1:8 przez GKS Tychy! To sprawia, że wszyscy domagają się kolejnego zwycięstwa. Srogie lanie może jednak wyzwolić w piłkarzach Rakowa dodatkową motywację. Nie zapominajmy też, że ten zespół zajmuje czwarte miejsce w tabeli.
Stal Stalowa Wola - Polonia Bytom 2:3 (1:2)
Bramki: Kantor (30), Łanucha (76. karny) - Zieliński (14), Setlak (19), Lachowski (73).
Stal: Tomasz Wietecha - Adrian Bartkiewicz, Krystian Wrona, Michał Bogacz, Konrad Kołodziej, Przemysław Oziębała, Przemysław Stelmach (86. Jakub Mażysz), Michał Kachniarz (64. Bartłomiej Bartosiak), Damian Łanucha, Mateusz Kantor, Tomasz Płonka (63. Paweł Giel).
Polonia: Adrian Olszewski - Michał Szal (79. Seweryn Pielichowski), Mateusz Słodowy, Peter Janosik, Łukasz Rylukowski, Aleksander Januszkiewicz (69. Wojciech Jurek), Kamil Zalewski, Bartłomiej Setlak, Marcin Lachowski, Patryk Stefański (85. Dariusz Zapotoczny), Michał Zieliński (67. Arkadiusz Kowalczyk).
fot. ŚląskieTV