Po zwycięstwie nad ROW-em Rybnik powiało optymizmem w Bytomiu. Wszyscy liczyli, że drużyna Ireneusza Kościelniaka w końcu złapała odpowiedni rytm i teraz będzie już tylko lepiej. Kibice zostali jednak szybko pozbawieni złudzeń. Tuż przed Wielkanocą niebiesko-czerwoni znacznie nadszarpnęli swoje reputacje.
Z Puszczą Niepołomice bytomianie mogli przegrać, bo patrząc na tabelę, jest to jednak rywal o kilka klas lepszy. Kibice jednak nigdy nie wybaczą piłkarzom Polonii przegrania meczu bez walki i ambicji. Tak się złożyło, że za zespołem pojechało około 150 fanów i zobaczyli oni niezbyt zaangażowanych zawodników.
Długo niewiele działo się na stadionie Puszczy. Obie drużyny miał problem, aby wykreować sobie klarowną sytuację. Kiedy jednak w końcu się udało, to padł gol za golem. Strzelali je tylko gospodarze i tylko pod koniec pierwszej połowy.
Zaczął Marcel Kotwica, który przechwycił piłkę wybitą przed pole karne i po krótkim prowadzeniu celnie trafił do bramki strzeżonej przez bramkarza z Bytomia. Dziesięć minut później niebiesko-czerwoni stracili piłkę w środku pola. Puszcza przeprowadziła wzorową kontrę, po której Dawid Abramowicz dostał podanie na wolne pole i bez problemów pokonał Adriana Olszewskiego.
Na minutę przed końcem pierwszej połowy Polonia została znokautowana. Maciej Domański otrzymał podanie, bez żadnych przeszkód obrócił się w polu karnym z piłką i strzelił na 3:0. Obrońcy tylko przyglądali się poczynaniom piłkarza z Niepołomic.
W drugiej połowie gospodarze grali tylko po to, aby dowieźć wysokie prowadzenie do końca. Zespół Ireneusz Kościelniaka natomiast próbował nawiązać walkę, ale nie bardzo miał na to pomysł. Szans na zmniejszenie strat było tyle, że można je policzyć na palcach jednej ręki. Najlepsza była wtedy, gdy piłka odbiła się od poprzeczki.
Zobacz skrót meczu.
Bytomscy fani, którzy poświęcili sobotę na wyjazd za swoją drużyną, są wściekli, bo zobaczyli zespół słaby, a w dodatku bez ambicji. Część winy za to wziął na siebie szkoleniowiec, który przyznał, że postawa w pierwszej połowie była elementem planu taktycznego.
- Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando Puszczy. Zakładaliśmy taki scenariusz i chcieliśmy przyjąć przeciwnika na swojej połowie. Po czym przy dobrym odbiorze uruchomić nasze skrzydła, a więc Zapotocznego i Januszkiewicza. Mieliśmy scenariusz na ten mecz i niewiele zabrakło, by on się zrealizował. Mieliśmy sytuację w pierwszej połowie kiedy nasz zawodnik był faulowany w polu karnym przy stanie 0-0. Później mieliśmy tą nieszczęśliwą 31 minutę, kiedy straciliśmy bramkę. Uczulałem zespół, że musimy mieć w tej strefie zawodnika do asekuracji. Później staraliśmy się wyrównać i szybko zostaliśmy skarceni - mówił Kościelniak na konferencji prasowej (za puszcza-niepolomice.pl).
Sytuacja w tabeli znowu robi się nerwowa. W najbliższą sobotę Polonia gra na własnym stadionie ze Zniczem Pruszków, który jest czwarty w tabeli. Porażka może sprawić, że bytomianie znajdą się w strefie spadkowej. Nie ma już bezpiecznej przewagi nad będącym niżej Gryfem Wejherowo. Klub z województwa pomorskiego ograł 2:0 Siarkę Tarnobrzeg i choć nadal jest o jedną pozycję niżej, to ma już tyle samo punktów co piłkarze z Bytomia.
Puszcza Niepołomice - Polonia Bytom 3:0 (3:0)
Bramki: Kotwice (31), Abramowicz (41), Domański (44).
Puszcza: Andrzej Sobieszczyk - Łukasz Furtak, Damian Lepiarz, Arkadiusz Garzeł, Michał Mikołajczyk, Dominik Maluga (78. Daniel Barbus), Marcel Kotwica (85. Karol Filipek), Longinus Uwakwe, Maciej Domański (89. Filip Wójcik), Dawid Abramowicz, Mateusz Broź (74. Roman Stepankow).
Polonia: Adrian Olszewski - Wojciech Jurek, Mateusz Słodowy (56. Daniel Kutarba), Peter Janosik, Łukasz Rylukowski, Aleksander Januszkiewicz (46. Arkadiusz Kowalczyk), Bartłomiej Setlak (75. Seweryn Pielichowski), Kamil Zalewski, Marcin Lachowski, Dariusz Zapotoczny, Patryk Stefański (46. Sebastian Pączko).