Od wielu lat miasta Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego zabiegają o przyjęcie przepisów, które umożliwiłyby sprawne zarządzanie tak specyficznym obszarem, jakim jest nasza konurbacja. Niestety dla kolejnych rządów problemy tutejszych samorządów nie były wystarczająco istotne. O metropolii zawsze przypominano sobie dopiero przed wyborami, by zdobyć głosy kilku milionów mieszkańców Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, a po wszystkim temat zwykle ucichał.
Wygląda na to, że i tym razem będzie podobnie. Platforma Obywatelska przed zeszłorocznymi wyborami na szybko przyjęła ustawę o związkach metropolitalnych. Dokument następnie podpisał prezydent Andrzej Duda, przez co można było mieć nadzieję, że rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie respektował nowe przepisy. Górnośląski Związek Metropolitarny po aprobacie prezydentów miast przystąpił do dokładnej analizy przyjętej ustawy i zatrudnieni przez niego specjaliści wskazali trzy warianty granic przyszłej metropolii. Za najbardziej korzystny uznano obszar obejmujący 23 gminy, zamieszkiwany przez ok. 2,19 mln ludzi.
Po określeniu kształtu planowanej metropolii wszystkie rady gmin, w tym bytomska, zgodnie z wymogami ustawy przyjęły uchwały wyrażające zgodę na przystąpienie do związku metropolitarnego. Przed kilkoma dnami poszczególne miasta rozpoczęły konsultacje społeczne, co także wymaga dokument podpisany przez Andrzeja Dudę. Niestety te wysiłki najpewniej pójdą na marne.
Podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Jarosław Zieliński, wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji stwierdził, że ustawa jest niedopracowana i wymaga nowelizacji. Z tego względu nie zostanie wydane rozporządzenie o utworzeniu metropolii śląsko-zagłębiowskiej, co zgodnie z ustawą powinno nastąpić najpóźniej do końca kwietnia.
Zdaniem przedstawicieli PiS ustawa preferuje największe ośrodki miejskie i nie sprzyja zrównoważonemu rozwojowi. Według wiceministra w niektórych przypadkach metropolie musiałyby obejmować znaczny obszar województwa, co w jego uznaniu mijałoby się z sensem. Podczas posiedzenia komisji poseł Tomasz Ławniczak z PiS stwierdził, że dyskusja nad ustawą metropolitalną dotyczy tak naprawdę ustroju samorządowego i powinna dawać szansę rozwoju wszystkim ośrodkom, a nie tylko tym najsilniejszym.
Z kolei przedstawiciele PO przekonywali, że ustawa jest dedykowana wybranym samorządom, aby dać im narzędzia do dalszego rozwoju i umożliwić konkurencję z innymi dużymi ośrodkami miejskimi w Europie. Ich zdaniem nowe przepisy nie przeczą idei zrównoważonego rozwoju. - Nie da się nałożyć matrycy ustawy o związkach metropolitalnych na np. 30 powiatów na Podlasiu - mówił w trakcie komisji Waldy Dzikowski z PO.
Zgodnie z ustawą metropolie mogą być tworzone na obszarach spójnych pod względem przestrzennym, znajdujących się w strefie oddziaływania miasta wojewódzkiego, zamieszkałych przez co najmniej 500 tysięcy ludzi. Zadaniami związku ma być kształtowanie ładu przestrzennego, rozwoju obszaru, organizacja publicznego transportu zbiorowego, zarządzanie drogami krajowymi i wojewódzkimi na terenie związku, a także promocja metropolii. Funkcjonowanie związku ma być finansowane m.in. ze składek gmin oraz udziału w podatku PIT od osób zamieszkałych na obszarze metropolii.
W ocenie Zielińskiego ustawa wymaga nowelizacji. - Gdybyśmy się upierali przy jej obecnym kształcie, to będą kłopoty, będzie ich naprawdę sporo - stwierdził wiceminister. Nie wiadomo kiedy PiS przygotuje zmianę przepisów i umożliwi powstanie metropolii. Znów może się to przeciągać w nieskończoność, a nasze miasta nadal nie będą w stanie wykorzystać w pełni potencjału konurbacji. Choć mieszka tu więcej ludzi, niż w Warszawie, to nie ma mowy o konkurencji ze stolicą, która od dawna funkcjonuje na podstawie specjalnej ustawy określającej jej ustrój.
fot. Kris Duda "Katowickie Wieżowce z części śródmiejskiej" CC BY-SA 2.0