Do zimowych przygotowań Polonii Bytom można było podchodzić na dwa sposoby. Bardzo optymistycznie, bo przecież niebiesko-czerwoni nie przegrali w ośmiu sparingach z rzędu. Można było też brać wszystko na dystans, bo przecież mecze kontrolne nigdy nie odzwierciedlają tego, jak drużyna będzie grała w rozgrywkach ligowych.
W przypadku tegorocznej przerwy zimowej bardziej rozsądne wydawało się spokojne przyglądanie się sytuacji bez wpadania w euforię. Rzadko bowiem się zdarza, aby w klubie dochodziło do tak dużej rewolucji kadrowej. Szczególnie że Polonia już od dłuższego czasu wolała rozsądnie uzupełniać skład niż burzyć go i zaczynać budowę od nowa, jak wieżę z klocków Lego.
Najpierw była zmiana trenera. Odszedł Jacek Trzeciak, a na jego miejsce przyszedł Ireneusz Kościelniak. Po kilku tygodniach zaczęły się zmiany kadrowe w zespole. Z zespołem już pożegnało się dziesięciu piłkarzy, a prawdopodobnie ta liczba zwiększy się do dwunastu (Daniel Lika i Dawid Skrzypiński mają zasilić Szombierki). Na transferach oczywiście nic nie zarobiono. Niemal wszyscy po prostu rozwiązali swoje kontrakty (powód powszechnie znany - zaległości finansowe). W dodatku zdecydowana większość tych piłkarzy jesienią stanowiła o sile drużyny. Mało tego. Z Bytomia zniknął cały blok defensywny na czele z Jackiem Broniewiczem .
W ich miejsce sprowadzano zawodników, na których temat można było mieć wątpliwości. Najwięcej wyciągnięto zawodników, którzy nie łapali się do składu I-ligowego GKS-u Katowice. Przy Olimpijskiej pojawiło się ich czterech i zaczęły się żarty, że niebawem klub zmieni nazwę na GKS Polonia Katowice. To oczywiście zaledwie część transferów. Klub łącznie pozyskał dziesięciu piłkarzy. Wielkich nazwisk w tej grupie nie znajdziemy. Wszyscy jednak mają szansę pokazać, że zasługują na miejsce w poważnej piłce.
Rewolucja stała się faktem, ale o jej jakości mieliśmy się przekonać w minioną sobotę. Polonia pojechała do Zambrowa na mecz z Olimpią, która znajduje się w dolnej części tabeli. Bytomianie chcąc się utrzymać w lidze, z takimi rywalami muszą punktować. Takie są założenia, ale życie pokazało, że to nie jest wcale takie proste.
Pierwsza połowa po prostu się odbyła i na tym można zakończyć jej opisywanie. Było wiele gry w środku pola i w zasadzie brak klarownych sytuacji na strzelenie gola. Taka postawa mogła dziwić w przypadku przyjezdnych, którym powinno zależeć na trzech punktach i ruszeniu w górę tabeli.
Po przerwie trochę się zmieniło na boisku. Piłkarze Olimpii widząc, że rywale nie są zbyt groźni, wzięli sprawy w swoje ręce. Gospodarze zaczęli odważniej atakować i w końcu przyniosło to skutek. W 58. minucie Robert Brzęczek uderzył sprzed pola karnego i zrobiło się 1:0.
Polonia nie miała potem pomysłu na sforsowanie defensywy drużyny z Zambrowa. Najlepsza okazja pojawiła się pod koniec spotkania, ale jeden z bytomian z bliska strzelił prosto w bramkarza. Olimpia wygrała 1:0 i taki rezultat był zasłużony, choć szkoleniowiec bytomian zupełnie inaczej widział ten mecz.
- Wiedzieliśmy, że ten mecz musimy wygrać i zagraliśmy bardzo ofensywnie. Stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe, których było sporo. Trochę brakowało szczęścia, trochę skuteczności. Nie mogę mieć pretensji do mojego zespołu, który prezentował się dobrze i chciał wygrać - mówił Kościelniak na konferencji prasowej.
Trener gospodarzy także w kilku słowach pochwalił Polonię. - Muszę pochwalić Polonię za organizację gry, chęć wygrania, a my w końcówce meczu mieliśmy szczęście po swojej stronie - przyznał Piotr Zajączkowski.
Trener Kościelniak ma duże szczęście, bo w tym sezonie sztuką będzie spaść z II ligi. Tak się złożyło, że na wyższym szczeblu rozgrywek wycofał się Dolcan Ząbki. W II lidze natomiast to samo zrobił Okocimski KS Brzesko. To sprawia, że degradacja czeka tylko dwie drużyny.
Polonia na razie jest nad kreską i ma trzy punkty przewagi. Trzeba jednak zacząć punktować, aby uniknąć nerwowej końcówki rundy wiosennej. W najbliższą niedzielę o punkty będzie jednak trudno, bo do Bytomia przyjeżdża GKS Tychy, który walczy o awans.
Olimpia Zambrów - Polonia Bytom 1:0 (0:0)
Bramka: Brzęczek (58).
Olimpia: Piotr Czapliński - Mariusz Dzienis, Łukasz Piłatowski, Mariusz Gogol, Wojciech Dziemidowicz, Michał Hryszko (73. Sebastian Janik), Michał Kuczałek, Robert Tunkiewicz (69. Łukasz Grzybowski), Robert Brzęczek (76. Karol Buzun), Przemysław Jastrzębski, Maksym Kowal (67. Michał Twardowski).
Polonia: Marcin Michalak - Wojciech Jurek, Mateusz Słodowy, Peter Janosik, Łukasz Rylukowski (83. Łukasz Zakrzewski), Adrian Krysian (63. Arkadiusz Kowalczyk), Bartłomiej Setlak (78. Kamil Zalewski), Wojciech Mróz (75. Patryk Stefański), Marcin Lachowski, Dariusz Zapotoczny, Michał Zieliński.