Wiele osób pamięta, że jeszcze kilkanaście lat temu do centrum Bytomia przyjeżdżali mieszkańcy wszystkich dzielnic, a nawet wielu sąsiednich miast. Życiem tętniły główne ulice handlowe, natomiast w ciągu dnia na kilku tutejszych targowiskach ludzie przeciskali się pomiędzy straganami jak pszczoły w ulu. Niestety dziś już niewiele o tym przypomina.
Od lat narastającym problemem Śródmieścia są pustoszejące lokale handlowe. Początkowo pustostany pojawiały się przy bocznych uliczkach, ale teraz nie trudno znaleźć je przy popularnych traktach. Wolne sklepy stoją m.in. przy Dworcowej, Gliwickiej, Piastów Bytomskich, Krakowskiej oraz Katowickiej, a nawet przy samym Rynku. Swoje punkty zwalniają nawet banki, które coraz więcej usług realizują za pośrednictwem Internetu i dziś potrzebują mniejszej liczby oddziałów. Do pewnego momentu w ich miejsce pojawiały się sklepy z używaną odzieżą, czy z tanią chińszczyzną, ale ostatnio coraz częściej po prostu stoją puste. Tylko w zasobach gminy liczba śródmiejskich pustostanów wynosi ponad 100 lokali! Oprócz tego są jeszcze dziesiątki prywatnych punktów, które nie mają swoich najemców.
Sytuacja wygląda równie źle w przypadku śródmiejskich targowisk. W 2014 roku prywatny właściciel zlikwidował handel przy ul. Korfantego. Rozebrano stragany i pozostał po nich jedynie pusty, zniszczony plac. Z kolei w lutym na bazarze przy ul. Batorego pojawiły się koparki, które rozebrały tamtejsze budki, oszczędzając kilka ostatnich, gdzie nadal jest prowadzona działalność. W tym miejscu właściciel planuje utworzyć parking strzeżony. To samo uczyniło już miejskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego zarządzające targowiskiem przy ul. Matejki. Choć jest to jedyny zmodernizowany obiekt w Bytomiu, to niemal nie ma tam żadnych sprzedawców. Z powodu nikłego zainteresowania handlem w tym miejscu TBS wydzierżawił część powierzchni pod parking strzeżony. Jedynym bazarem, który jeszcze jakoś sobie radzi w Śródmieściu jest targowisko przy ul. Rostka, które przed kilkoma laty próbowały zamknąć władze miasta, ale po protestach odstąpiono od tego pomysłu. Gdyby do tego doszło, dziś prawdopodobnie nie byłoby ani jednego placu handlowego w centrum.
Problemem Śródmieścia jest uniezależnienie się dzielnic. Wraz z powstawaniem kolejnych marketów i dyskontów, mieszkańcy Miechowic, Stroszka, czy Szombierek mają coraz mniej powodów do odwiedzania centrum miasta. Cierpią na tym śródmiejscy przedsiębiorcy, którzy powoli przegrywają rywalizację z wielkimi, zagranicznymi sieciami. Jeśli władze Bytomia nie wesprą lokalnego biznesu, to sytuacja będzie się tylko pogarszać. Dobry przykład dają pobliskie Katowice, które w celu przyciągnięcia ludzi do centrum prawie nieustannie organizują imprezy plenerowe na Rynku, zdecydowały się wyznaczyć pewną pulę tzw. "Lokali na kulturę", które artyści i animatorzy kultury mogą wynająć od gminy na preferencyjnych warunkach, a także zamknięto część ulic dla samochodów, by utworzyć na nich przyjazne dla pieszych deptaki. O takich rozwiązaniach trzeba pomyśleć także w Bytomiu.