W ubiegłym roku z inicjatywy prezydenta Damiana Bartyli przyjęto tzw. szczególny tryb umarzania należności pieniężnych za lokale mieszkalne, użytkowe i garaże stanowiące własność gminy Bytom. Zgodnie z nim bytomianie, którzy posiadali zaległości w opłatach za wynajmowane od miasta zaległości mogli ubiegać się o umorzenie 70% swoich długów. Warunkiem było spłacenie 30% należności z góry lub w pięciu równych ratach oraz regularne opłacanie czynszu przez kolejny rok. Z abolicji natomiast nie mogły skorzystać osoby, które bezprawnie zajęły lokale gminne lub zakłócają porządek domowy.
Dłużnicy mieli czas do końca 2015 roku, aby spełnić formalności. Ostatecznie złożono 1600 wniosków, lecz tylko 1188 osób podpisało porozumienia z miastem. Dzięki temu do 31 grudnia na konto gminy wpłynęły 3 miliony złotych. Co więcej, urzędnicy zaobserwowali, iż ogłoszenie abolicji poskutkowało wzrostem liczby najemców regularnie płacących czynsz.
Przeczytaj też: Abolicja: 3 z 50 milionów
Na abolicję w zeszłym roku zdecydowała się również Warszawa. Podobnie postąpiły władze Słupska, gdzie od dziś również można składać wnioski o umorzenie długów za gminne mieszkania. Teraz okazuje się, że w Bytomiu wciąż jeszcze będzie można załapać się na abolicję.
W piątek na bytomskiej Platformie Konsultacji pojawił się projekt uchwały Rady Miejskiej przewidującej wydłużenie terminu przyjmowania wniosków o umorzenie należności. Zgodnie z nią najemcy będą mogli jeszcze do końca lipca bieżącego roku składać wnioski w tej sprawie, a do 30 listopada będą musieli spłacić 30% swojego zadłużenia. Jeśli do 31 grudnia 2017 r. będą regularnie płacić czynsz, to w 2018 r. 70% ich długów ulegnie umorzeniu.
Jak podano w uzasadnieniu uchwały, wydłużenie terminu przyjmowania wniosków ma umożliwić osobom, które nie zdążyły uzbierać wymaganej ilości pieniędzy w pierwszym terminie, na skorzystanie z abolicji. Miasto ma nadzieję, że w ten sposób uda się odzyskać jeszcze większą część zaległości.