Do stworzenia tego zestawienia natchnęła nas sprawa, która ciągnie się od kilku miesięcy. Bytomskim kibicom przypomnieli się dwaj Vladimirowie - Milenković oraz Karalić. Obaj domagają się zaległych pieniędzy. Pierwszy chce 220, a drugi 180 tysięcy euro. Za to Polonii grożą karne punkty, a nawet karna degradacja do niższej ligi. Sprawa jednak ciągle trwa, a szerzej opisywaliśmy ją we wcześniejszym artykule:
II liga: Polonia nad przepaścią. FIFA grozi degradacją do III ligi!
W latach 2007 - 2011 bytomski klub rozegrał cztery sezony w Ekstraklasie. Przez ten czas było mnóstwo dziwnych transferów. Przez Olimpijską przewijało się mnóstwo zawodników, którzy szybko okazywali się niewypałami. Najwięcej było piłkarzy zagranicznych, którzy w pełni zasłużyli na miano "piłkarskiego szrotu". Oto oni, lista 15 największych transferowych niewypałów Polonii Bytom z czasów Ekstraklasy.
Radoslav Kral (12 meczów, 0 bramek)
Słowacki obrońca do Bytomia trafił tuż po awansie do Ekstraklasy. Wiązano z nim duże nadzieje, bo wydawało się, że to nie jest przypadkowy piłkarz. W rodzinnej Słowacji zdobył przecież trzy mistrzostwa kraju, a niemal w każdym klubie był podstawowym zawodnikiem. W Polonii spędził półtora sezonu i rozegrał zaledwie 12 meczów. Grał zarówno na środku obrony, jak i na pozycji defensywnego pomocnika, ale na żadnej z tych pozycji nie gwarantował odpowiedniego poziomu, przez co odszedł.
- Jedyny powód mojej decyzji to nieporozumienia z trenerem Markiem Motyką, z powodu których w rundzie jesiennej zupełnie mnie ignorował - tłumaczył powody odejścia Kral (za sportowefakty.wp.pl).
Jerzy Brzęczek (9 meczów, 0 bramek)
Srebrny medalista igrzysk olimpijskich, 42 mecze w seniorskiej reprezentacji Polski, wieloletnia gra w austriackiej ekstraklasie i dwa mistrzowskie tytuły. Brzęczek był jednym z najbardziej utytułowanych zawodników Polonii ostatniej dekady. Szkoda tylko, że na tym w zasadzie koniec pozytywów odnośnie do jego transferu. Do Bytomia trafił z Górnika Zabrze wiosną 2009 roku i był cieniem dawnego pomocnika. Miał wnieść doświadczenie i podnieść jakość, a zamiast tego swoimi występami często podnosił ciśnienie ludziom siedzącym na trybunach. Po sezonie 2008/09 zakończył profesjonalną karierę i poświęcił się pracy trenera.
Marjan Jugović (3 mecze, 0 bramek)
W czasach gry w Ekstraklasie co rundę Polonia poszukiwała skutecznego napastnika. Zimą 2009 roku wierzono, że problem rozwiąże Marjan Jugović. Przed podpisaniem kontraktu wystarczyło jednak przyjrzeć się jego statystykom, aby wiedzieć, że po nim nie można oczekiwać cudów. Najlepszy wynik osiągnął w sezonie 2006/07, gdy w bośniackim Żeljeznicarem strzelił... sześć bramek. Działaczom nawet nie dało do myślenia, że w Wiśle Płock, z której przychodził, zdobył jedynie trzy bramki w I lidze. Cóż, najpierw Marek Motyka, a potem Jurij Szatałow, szybko przekonali się, że z Jugovicia żaden napastnik. Z klubu pogoniono go już po sezonie, a Marjan rozegrał ledwie trzy mecze w Ekstraklasie i nie strzelił bramki.
Vasilije Prodanović (1 mecz, 0 bramek)
Kolejny serbski wynalazek, który szybko został wygoniony z Bytomia. Do klubu z Olimpijskiej przechodził, jako podstawowy gracz FK Jagodina z Serbii. Defensywny pomocnik miał być wartościowym wzmocnieniem, szczególnie że rzekomo był obserwowany od dłuższego czasu przez pracowników Polonii. Szybko okazało się, że albo ktoś kłamał, albo oglądał w akcji kogoś innego, bo Prodanović swoją przygodę z polską Ekstraklasą zakończył na dwóch minutach. Tak, Vasilije jesienią rozegrał dwie minuty, pewnie nieźle zarobił, po czym rozwiązał kontrakt.
Povilas Luksys (2 mecze, 0 bramek)
Polonia nigdy nie była znana z tego, że dokonuje transferów gotówkowych. Tak jednak było w przypadku Luksysa. Napastnik był gwiazdą litewskiej ekstraklasy, w której dwa razy zdobył koronę króla strzelców. Liczono, że i w Bytomiu będzie seryjnie strzelał bramki, ale zamiast tego seryjnie... siedział na ławce rezerwowych lub trybunach. W klubie z Olimpijskiej spędził pół roku i zostawił po sobie fatalne wrażenie.
- Oglądaliśmy go podczas spotkań ligi litewskiej. Był szybki i skuteczny. Wiele się po nim spodziewaliśmy. Tymczasem on nie potrafi wywalczyć sobie miejsce nawet na ławce rezerwowych - wściekał się wówczas Cezariusz Zając, dyrektor Polonii.
Maciej Bykowski (21 meczów, 0 bramek)
Kolejny piłkarz z nazwiskiem. Wydawało się, że gracz, który rozegrał kilka spotkań w wielkim Panathinaikosie Ateny, gwarantuje jakiś poziom. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Owszem, w przeciwieństwie do wielu bohaterów tego rankingu, Bykowski w miarę regularnie grał. Obnaża go jednak statystyka bramek, których w Bytomiu nie było, co jest beznadziejnym wynikiem dla napastnika. Szczególnie że oczekiwania były wielkie, a po transferze "Gazeta Wyborcza" okrzyknęła go "nową gwiazdą Polonii Bytom".
Vladimir Milenković (8 meczów, 0 bramek)
Tego pana bytomscy kibice pamiętają i to aż za dobrze, a to za sprawą problemów, o których wspomnieliśmy na początku. Jeden z dwóch transferów, które Polonii niebawem mogą się odbić wielką czkawką. 220 tysięcy euro - tyle bytomianie będą musieli zapłacić za jego osiem meczów (177 minut) w Ekstraklasie. Do dzisiaj trudno w to uwierzyć.
Vladimir Karalić (0 meczów, 0 bramek)
Karalić to drugi z piłkarzy, którzy mogą pogrążyć Polonię. W jego przypadku sprawa jest jeszcze bardziej szokująca, bo Bośniak podczas półrocznego pobytu w Bytomiu nawet nie powąchał trawy w Ekstraklasie. Ten napastnik jest najlepszym podsumowaniem polityki transferowej z tamtych lat.
Clemence Matawu (8 meczów, 1 bramka)
Pomocnika z Zimbabwe wypożyczono z Podbeskidzia Bielsko-Biała w 2010 roku. Matawu miewał przebłyski, ale i tak miał problemy z regularną grą, głównie z powodu licznych kontuzji. Głośno było o jego sprawach pozasportowych, gdy trafił do aresztu deportacyjnego. Potem twierdził, że ma ważny kontrakt i z Polonią chciał 250 tysięcy złotych, choć nikt nie uznał jego racji. Clemence nawet zarzucał bytomianom rasizm.
Jacek Kuranty (8 meczów, 0 bramek)
Przychodził z Odry Wodzisław Śląski, w której był ważną postacią. Liczono, że w Bytomiu zastąpi Rafała Grzyba, który odszedł do Jagiellonii Białystok. Liga jednak pokazała, że to nie ten rozmiar kapelusza. Kuranty grał słabo, a z czasem w ogóle i przy Olimpijskiej spędził ledwie pół sezonu.
Marcin Dziewulski (5 meczów, 0 bramek)
"Dziewula" sprowadzono z Ruch Radzionków, który wówczas grał w I lidze. Defensywny pomocnik jednak w każdym swoim występie udowadniał, że Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. Kibice przy każdym jego kontakcie z piłką tylko niemiłosiernie się irytowali. Dziewulski spadł z klubem do I ligi, tam był podstawowym zawodnikiem, ale nadal nie gwarantował oczekiwanej jakości. Wrócił potem do Radzionkowa.
Łukasz Matusiak (3 mecze, 0 bramek)
Drugi ze środkowych pomocników, który do klubu trafił w tym samym momencie, co Dziewulski. Obaj prezentowali zbliżony poziom, czyli poniżej krytyki. Przygoda Matusiaka z Polonią wyglądała podobnie jak Dziewulskiego. Po spadku zagrał rundę jesienną w I lidze, po czym opuścił Bytom, a kibice szybko o nim zapomnieli.
Jakub Wierzchowski (0 meczów)
Był taki okres, gdy Wierzchowski był uznawany za jednego z czołowych bramkarzy w Polsce. Zaliczył nawet dwa występy w reprezentacji kraju. Wrażenie robił też jego dwuletni pobyt w Werderze Brema. Zagrał tam wprawdzie tylko trzy mecze, ale nawet obecność w tym klubie Bundesligi to już coś. W Bytomiu jednak nie mógł liczyć na zaufanie trenera i nawet nie zagrał w Ekstraklasie.
Ireneusz Kowalski (1 mecz, 0 bramek)
W Polonii nie zaistniał, ale i tak przez pewien czas było o nim głośno w związku z zamieszaniem w aferę korupcyjną. Sportowo także nie nadawał się do gry w Ekstraklasie i po jednej rundzie rozwiązano z nim kontrakt.
Krzysztof Strugarek (0 meczów, 0 bramek)
W 2007 roku pojechał na mistrzostwa świata z reprezentacją Polski do lat 20. Po odpadnięciu w 1/8 finału z Argentyną wydawało się, że jego kariera może nabrać rozpędu. Długo jednak tak nie było, ale pojawiła się szansa w 2009 roku po transferze do Polonii. Strugarek jednak okazał się niewypałem i nawet nie zagrał w Ekstraklasie. Rok później zakończył karierę. Od dziecka miał poważną wadę słuchu i, aby nadal słyszeć, musiał wszczepić sobie implant, co z kolei wykluczało dalszą grę w piłkę.
To koniec rankingu niespełnionych gwiazd Polonii Bytom. Warto tutaj dodać, że tego typu "szrotu" było o wiele więcej, ale skupiliśmy się głównie na tych, po których najwięcej sobie obiecywano. Strach pomyśleć, ile pieniędzy zmarnowano na tych piłkarzy. Na szczęście dzisiaj polityka transferowa wygląda inaczej. Klub ściąga głównie zawodników młodych i z okolicznych klubów. Oczywiście, to przede wszystkim spowodowane jest o wiele mniejszym budżetem. Mamy jednak nadzieję, że nawet jeżeli kiedyś w Bytomiu znowu pojawią się większe pieniądze, to nasz ranking będzie przestrogą, że transfery należy przeprowadzać rozsądnie. Obyśmy oglądali już jak najmniej tego typu wpadek.
fot. By Uostofchuodnego - Own work, GFDL