Dojeżdżasz do Katowic? To masz problem!

KZK GOP jeszcze bardziej pocięło autobusy linii 830. Nie dość, że od pewnego czasu nie kursują w niedziele, to w tygodniu kończą jeździć już po 17:35.

Byt dworzec autobusowy swiatelka

W 2011 roku Główny Urząd Statystyczny przeprowadził Narodowy Spis Powszechny. Dwa lata temu opublikowany został raport nt. dojazdów do pracy sporządzony na podstawie danych uzyskanych podczas spisu. Obliczono wtedy, że aż 18,5 tys. bytomian dojeżdża do swojego miejsca zatrudnienia w innych miastach. To uplasowało nas na 6. miejscu w ogólnopolskim rankingu, za Krakowem, Warszawą, Poznaniem, Sosnowcem i Łodzią.

Mieszkańcy naszego miasta najczęściej udają się do pracy w Katowicach. Według spisu właśnie tam dojeżdża ponad 5 tysięcy z nas. Więcej ludzi jeździ do pracy w stolicy województwa tylko z Sosnowca, Tychów, Chorzowa i Siemianowic Śląskich. Każdego dnia do Katowic dojeżdża również mnóstwo młodych bytomian na zajęcia w tamtejszych liceach, technikach oraz uczelniach.

Można by pomyśleć, że komunikacja z centrum naszej konurbacji będzie kluczowa dla Bytomia. Okazuje się, że nie jest. W 2012 roku KZK GOP zlikwidował wszystkie niedzielne kursy linii 830, na czym ucierpieli najbardziej studenci zaoczni oraz pracownicy katowickich centrów handlowych mieszkający w Bytomiu. Teraz organizator komunikacji w naszych miastach posunął się jeszcze dalej.

Od początku tego miesiąca znacząco ograniczono rozkład jazdy linii 830. W tygodniu autobusy z tym numerem jeżdżą jedynie od godziny 5:35 do 17:35. To poważne utrudnienie dla osób pracujących w systemie zmianowym, bo wieczorem pozostaje im do dyspozycji wyłącznie autobus 820 kursujący co 20 minut oraz tramwaje 6 i 19, które docierają do Katowic o 15 minut wolniej.

KZK GOP tłumaczy, iż łączna liczba kursów autobusów pomiędzy Bytomiem i Katowicami pozostała taka sama, ponieważ zwiększono częstotliwość linii 820. To jednak wątpliwe pocieszenie dla pasażerów, którzy od dawna narzekają na połączenia z Katowicami. Autobusy obu linii w godzinach szczytu są do tego stopnia zatłoczone, że wiele osób nie jest w stanie do nich wsiąść. Pojazdy kursujące na linii 820 otrzymały nawet nazwę "Studenckiej limuzyny", co jest ironicznym komentarzem do warunków, jakie w nich panują.

Przeczytaj też: Prezydent dostanie dodatkową kasę

Niestety władze miasta oraz KZK GOP zdają się nie zauważać istniejącego problemu lub po prostu go ignorują. Na zapotrzebowanie mieszkańców Bytomia nie reagują też Koleje Śląskie, których pociągi dojeżdżają do Katowic o kilka minut szybciej niż autobusy. Ich rozkład jazdy jest zupełnie bezwartościowy dla większości osób pracujących w stolicy województwa, bo... brakuje kursów w kluczowych godzinach. Pociągiem z Bytomia nie da się dojechać do Katowic na godzinę 10:00 i nie da się stamtąd wrócić po godzinie 16:00, ponieważ najwcześniejszy skład odjeżdża dopiero chwilę przed 18:00.

Bytomianie są skazani na ofertę KZK GOP, której jest daleko do doskonałości. Wielu mieszkańców jest zmuszonych do przesiadania się do samochodów i ponoszenia związanych z tym kosztów, choć nie musiałoby tego robić, gdyby funkcjonowała sprawna komunikacja. Pomysły w postaci elektronicznego biletu, czy budowy centrum przesiadkowego, będącego tak naprawdę wielkim parkingiem w miejscu dworca autobusowego wcale nie rozwiążą problemów komunikacyjnych naszego miasta. Będą to marne kwiatki do kożucha. Tymczasem pasażerom najbardziej potrzebna jest gęsta siatka połączeń i tanie bilety.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon