Zwycięska seria zaczęła się tydzień temu. Szombierki pojechały do Zdzieszowic. Miejscowy Ruch to niewygodny rywal dla każdego, a szczególnie na własnym stadionie. W tym sezonie wprawdzie wiedzie im się gorzej niż w poprzednim (zajęli wówczas 3. miejsce), ale i tak należało podchodzić do nich z respektem.
Szczęście jednak od początku sprzyjało "Zielonym". Nie minął jeszcze pierwszy kwadrans, a bytomianie już prowadzili 1:0. Sprytnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mateusz Majsner, który przymierzył pod murem "Zdzichów". W dodatku jeszcze przed przerwą na 2:0 podwyższył Krzysztof Krzykawski.
Druga połowa przyniosła równie wiele emocji, a dokładniej w ostatnim kwadransie. Najpierw rzutu karnego nie strzelił Majsner, a niedługo później Ruch grał w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Dawida Czaplińskiego. To się zemściło na gospodarzach, gdy w doliczonym czasie gry drugi raz tego dnia na listę strzelców wpisał się Majsner.
W minioną sobotę udało się kontynuować zwycięską passę, ale komplet punktów przyszedł znacznie trudniej. Nie będzie przesadą powiedzenie, że Szombierki wyszarpały zwycięstwo rywalom z gardła.
Do Bytomia przyjechała drużyna GKS 1962 Jastrzębie, a więc kolejna ekipa z górnej części tabeli. Po pierwszej połowie to właśnie goście prowadzili 1:0, a jedyna bramka padła po dośrodkowaniu z lewej strony i wykończeniu z kilku metrów w wykonaniu Daniela Szczepana.
Na drugą połowę podopieczni Radosława Osadnika wyszli bardzo zmotywowani. Było mnóstwo strzałów, zdecydowana przewaga, a także kilka sytuacji, ale bardzo długo Szombierki nie potrafiły znaleźć sposobu na bramkarza jastrzębian. Czas mijał i coraz bardziej prawdopodobny wydawał się scenariusz, że w Bytomiu nie zostaną żadne punkty.
Przełom nastąpił osiem minut przed końcem. Adrian Filauer znalazł się z piłką na szesnastym metrze i celnym strzałem doprowadził do remisu. To nakręciło gospodarzy, którzy dążąc do zwycięstwa... prawie nadziali się na zabójczą kontrę. Na szczęście Maciej Wierzbicki wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem GKS-u, co chwilę później zemściło się na gościach.
Bohaterem został Rafał Kuliński, który w ostatniej akcji trafił na 2:1 dla Szombierek. Znowu receptą na stojącego w bramce Grzegorza Drazika okazał się strzał z dystansu. Jak się okazało, ten gol był na miarę awansu na 5. miejsce dające utrzymanie w III lidze.
"Zielonych" czekają teraz bardzo ważne dwa spotkania. Najpierw zagrają z rezerwą Podbeskidzia Bielsko-Biała, a następnie podejmą LKS Czaniec. Drużyny te zajmują kolejno 11. i 12. miejsce w tabeli. Zwycięstwa mogą znacznie przyczynić się do tego, że bytomianie powiększą przewagę punktową nad strefą spadkową.