II liga: cierpliwość wynagrodzona, czyli niespodzianka w Częstochowie

Chyba tylko bytomski zespół po tylu problemach był w stanie sprawić tak dużą niespodziankę. Tym razem Polonia może nie była drużyną lepszą, ale o dziwo skuteczniejszą. Dzięki temu udało się ograć na wyjeździe Raków Częstochowa, a trener Jacek Trzeciak pokazał, że warto było mu zaufać.

Tydzień temu zastanawialiśmy się, co dalej będzie z trenerem Polonii. Prezes Łukasz Wiejacha podobno był zdecydowany, aby zespół powierzyć innemu szkoleniowcowi. Następcy już byli na łączach, ale z każdym dniem sytuacja trochę się zmieniała. Naciskali kibice, a także piłkarze, aby Trzeciaka zostawić na stanowisku.

Ostateczna decyzja zapadła w czwartek. Prezes bytomskiego klubu poinformował, że sztab szkoleniowy pozostaje bez zmian. Dzięki temu wszyscy mogli spokojnie rozpocząć operację Częstochowa, bo w sobotę piłkarzy z Olimpijskiej czekał bardzo trudny mecz z Rakowem.

Rywal zajmował 3. miejsce, a w dodatku nie ukrywa, że ma aspiracje awansu do I ligi. Patrząc na to, że Polonia w ostatnich tygodniach miała problemy w defensywie, to były uzasadnione obawy przed najskuteczniejszą drużyną ligi. Los jednak uśmiechnął się do ekipy z Bytomia i to co jej wcześniej odbierał, teraz postanowił oddać.

Spotkanie ułożyło się znakomicie dla niebiesko-czerwonych. Już w 10. minucie na listę strzelców wpisał się Damian Michalik, który głową wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego. Raków jednak zaczął powoli osiągać przewagę na boisku, a pod bramką Andrzeja Wiśniewskiego kilka razy zrobiło się gorąco. Częstochowianie mieli jednak wielki problem z celnym ostatnim podaniem lub jego wykończeniem.

Po zmianie stron gospodarze jeszcze odważniej ruszyli do ataku. Raz nawet byli o centymetry od wyrównania, ale Wiśniewskiego uratowała poprzeczka. Chwilę później na placu gry pojawił się Daniel Lika. 19-letni wychowanek Polonii potrzebował kilku minut, aby trafić do siatki i sprowadzić na ziemię napierających rywali. Raków po drugim straconym golu coś jeszcze próbował, ale robił to już bez przekonania, przez co rezultat już się nie zmienił.

- Bardzo się bałem tego meczu jeśli chodzi o aspekt psychiczny zawodników. Niestety, od początku rundy wypadło mi siedmiu podstawowych zawodników, a do tego mamy za sobą trudny tydzień. Nie ma jednak lepszych momentów niż odkucie się w meczu z tak dobrym przeciwnikiem i to na jego terenie - mówił na pomeczowej konferencji trener Trzeciak.

Zwycięstwo w tabeli niewiele zmieniło, bo bytomscy piłkarze wciąż są w strefie spadkowej. To jednak może się zmienić w najbliższą sobotę. Polonia będzie podejmować ostatnich w tabeli Błękitnych Stargard Szczeciński.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon