W tym tygodniu (14-18 września) we wszystkich bytomskich szkołach odbędą się wywiadówki, w których udział wezmą terapeuci i policjanci. Spotkania mają na celu pokazanie rodzicom, po czym poznać, że ich dziecko miało kontakt z dopalaczami. Goście opowiedzą także o tym, jakie są prawne skutki posiadania i dystrybuowania takich środków.
- Chcemy uświadomić rodzicom, że problem dopalaczy dotyczy przede wszystkim ich. To oni muszą rozpoznać zagrożenie i ustrzec przed nim dzieci – mówi wiceprezydent, Aneta Latacz. Jej zdaniem rodzice często nie chcą przyjąć do wiadomości faktu, że ich dziecko mogło mieć kontakt ze środkami odurzającymi.
Szczególnie ważne jest więc informowanie ich o sposobach działania takich substancji. W akcję przeciwko dopalaczom w naszym mieście zaangażowały się wszystkie szkoły, policja, Środowiskowy Dom Samopomocy Integracja, Centrum Interwencji Kryzysowej i Przeciwdziałania Uzależnieniom oraz Fundacja Dom Nadziei. Wspólna inicjatywa jest potrzebna, bo dopalacze w Bytomiu wciąż są łatwo dostępne i… tanie.
- Ten owiany medialną sławą „mocarz”, który w lipcu zebrał śmiertelne żniwo kosztował zaledwie 5 złotych. Dzieciaki zażywają czasem substancje, które nierzadko powstają w domowych laboratoriach ich kolegów ze szkoły albo podwórka. A efekt tego jest porażający. Tylko w lipcu do izby przyjęć naszego szpitala trafiły 73 osoby, z czego 23 zostały na oddziale, 4 przekazano na detoks do innych szpitali, a jedna osoba zmarła – mówi o sytuacji Jarosław Więcław, naczelnik Wydziału Polityki Społecznej UM w Bytomiu.
Dopalacze często są także sprowadzane z zagranicy lub kupowane przez internet. Młodzi ludzie, którzy dopuszczają się takich działań nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą pójść za to do więzienia. Za rozpowszechnianie dopalaczy grozi do 10 lat, za posiadanie można otrzymać nawet karę 3 lat pozbawienia wolności.
- Po tym, jak w lipcu zmieniła się Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, dopalacze znajdują się na liście substancji zakazanych Ich posiadanie grozi karą do trzech lat pozbawienia wolności, a rozprowadzanie – do 10 lat. Zarzuty za posiadanie dopalaczy mogą zostać postawione już nawet trzynastolatkom – potwierdza sierż. szt. Anna Lenkiewicz z Miejskiej Komendy Policji.
Tylko w lipcu bytomska policja zatrzymała pięć osób, które posiadały dopalacze. Trzy z nich trafiły do aresztu. Co jest przyczyną rosnącej skali problemu? Jak twierdzą terapeuci, młodzi ludzie często zaczynają od papierosów czy alkoholu, by po chwili szukać silniejszych bodźców. Problem substancji odurzających dotyka także coraz młodszych dzieci – dopalaczy próbują nawet 10-latki.
- W naszym ośrodku praktycznie większość pacjentów miała do czynienia z dopalaczami. U nas próbują się uwolnić od uzależnienia i wrócić do normalnego życia, ale wielu ich kolegów nie miało szczęścia. Dopalacze sieją ogromne spustoszenie w organizmie, ich skład nie jest znany. Zdarza się, że jednorazowe zażycie dopalacza grozi przeszczepem nerek – mówi Dorota Walas z Fundacji Dom Nadziei.
W ramach bytomskiej kampanii informacyjnej, w spotkaniach z rodzicami wezmą udział także terapeuci Fundacji. Od 14 do 20 września odbędą się również dni otwarte poradni. Przez cały wrzesień organizowane będą także spotkania na temat problemu dopalaczy dla uczniów – będą brać w nich udział specjaliści uzależnień i osoby, które przeszły już terapię wychodzenia z nałogów. Prócz tego zajęcia na temat skutków zażywania dopalaczy prowadzić będą sami nauczyciele.
Wiceprezydent, Aneta Latacz, zapewnia, że miasto użyje wszystkich środków, by uchronić bytomską młodzież i dzieci przed substancjami psychoaktywnymi. Równocześnie podkreśla jednak rolę rodziców w powodzeniu akacji.
- Nic nie zastąpi dzieciom poczucia bezpieczeństwa i ciepłego domu. W wielu domach rodzice na pewno omawiają ten problem ze swoimi pociechami. Mam nadzieję, że dzięki naszej akcji takich rozmów będzie jeszcze więcej – dodaje.