II liga: Trzeciak podał się do dymisji. Wróci Fornalak?

Jacek Trzeciak otrzymał od władz klubu proste ultimatum. Jeżeli chce nadal pracować przy Olimpijskiej, to musi ograć Stal Stalową Wolę. To się nie udało, a więc szkoleniowiec postanowił wyprzedzić ruch działaczy i na konferencji prasowej padły słowa, z których jasno wynika, że podaje się do dymisji.

Byt p19ulvm23u1nde14gn1enkio81cu69

- Dziękuję działaczom klubu za stalowe nerwy. Dziękuję kibicom, którzy byli, są i będą ważni dla Polonii, stanowiąc jej podporę. Dziękuję zawodnikom. Wspólnie udało nam się stworzyć drużynę, która potrafiła awansować z III ligi, co wcale takie łatwe nie było. Mam nadzieję, że dalsze losy tego zespołu potoczą się w dobrym kierunku. Dziękuję również żonie za wyrozumiałość oraz za to, że znosi moje humorki i notoryczną nieobecność w domu. Teraz pewnie będzie zadowolona, bo nie będę w nim tylko gościem. Życzę Polonii dobrych wyników - mówił po meczu trener Trzeciak (cytat za katowickisport.pl).

W ten sposób szkoleniowiec Polonii wyprzedził ruch działaczy, którzy mieli w planach jego zwolnienie. Oficjalnego komunikatu klubu wciąż nie ma, ale pozostawienie Trzeciaka na stanowisku byłoby ogromnym zaskoczeniem. Szczególnie, że już podobno dogadany jest jego następca.

Z różnych stron docierają do nas głosy, że zadanie wyciągnięcia Polonii z dołka zostanie powierzone Dariuszowi Fornalakowi. To postać świetnie znana kibicom z Olimpijskiej. Jako trener bytomski klub prowadził dwa razy. Ostatni raz w sezonie 2011/12, kiedy to nie zdołał utrzymać zespołu w Ekstraklasie. Od tamtej pory pracował w dwóch klubach, Ruchu Chorzów i Pogoni Szczecin, ale tylko w roli asystenta trenera.

Nowy opiekun bytomian będzie miał nad czym pracować, co potwierdził sobotni pojedynek ze Stalą. Szwankowało to, co od początku sezonu, czyli skuteczność. Nie był to może wybitny mecz w wykonaniu obu drużyn, ale to Polonia stwarzała groźniejsze sytuacje. Najlepsze miał Dawid Cempa, który zmarnował okazję sam na sam, a raz jego strzał został wybity z linii bramkowej.

Przełamanie nastąpiło w 56. minucie, kiedy to niezawodny Marcin Lachowski wpisał się na listę strzelców. Radość trwała jednak tylko dwie minuty. Fatalnie zachowała się bytomska defensywa, która pozwoliła Bogaczowi na strzelenie gola.

Więcej bramek przy Olimpijskiej już nie zobaczyliśmy, a remis nikogo w Bytomiu nie zadowolił. Teraz pozostaje czekać na rozstrzygnięcia w gabinetach. Opcje są dwie. Stanie się cud i Trzeciak jednak zostanie, lub niebiesko-czerwonych z mielizny wyciągnie już ktoś inny.

fot. UM Bytom

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon