Przedsezonowe przygotowania jasno pokazywały, że przy Pułaskiego tworzy się drużyna, która w lidze nie będzie musiała bać się swoich rywali. Sparingi jednak nie zawsze mają swoje odwzorowanie w walce o ligowe punkty. Dlatego też w 1. kolejce to Ciarko PBS Bank STS Sanok było zdecydowanym faworytem.
Początek pierwszej tercji wskazywał, że Sanok wygra zgodnie z planem. W ósmej minucie krążek do bramki wpakował Benjamin Breault, ale bytomianie odpowiedzieli minutę później za sprawą Martina Przygodzkiego. Sanockich kibiców zatkało, gdy trochę później prowadzenie bytomianom dał Marcin Słodczyk.
Druga tercja, to kolejny cios wymierzony w gospodarzy. Dwie minuty przed przerwą trzeciego gola dla Polonii zdobył Błażej Salamon. Owszem, Sanok cały czas stwarzał sobie okazje, ale świetnie dysponowany był bramkarz Landsman.
Można się domyślać, że pomiędzy drugą, a trzecią tercją w szatni faworyzowanych gospodarzy musiało być bardzo gorąco. To podziałało, bo w ostatniej odsłonie Polonia musiała odpierać liczne ataki rywali. Niestety, krążek zaczął wpadać do bramki.
W kilka minut hokeiści z Sanoka odwrócili losy spotkania strzelając trzy gole. Landsmana pokonywali Ouellete, Strzyżowski oraz ponownie Breault. Sensacji nie udało się sprawić, ale i tak postawa z tak mocnym rywalem wzbudza respekt. Wygląda na to, że w tym sezonie bytomscy kibice mogą mieć wiele powodów do radości i dlatego warto w najbliższy piątek wpaść do "Stodoły", bo na Pułaskiego przyjeżdża Comarch Cracovia. Kto wie, może znowu uda się zaskoczyć faworyta.