Przed sobotnim spotkaniem Skra miała tylko o jeden punkt więcej od Szombierek. Można było zatem oczekiwać, że kibice, którzy przyjdą na stadion w Częstochowie zobaczą wyrównany pojedynek. Wyprzedzając fakty, w bardzo dużym skrócie tak właśnie było.
Pierwsza połowa była obiecująca w wykonaniu piłkarzy z Bytomia. To "Zieloni" prezentowali się lepiej, dzięki czemu wypracowali sobie kilka bardzo dobrych okazji. Swojego szczęścia próbowali m.in. Krzysztof Krzykawski, Rafał Kuliński, czy Mateusz Majsner, ale brakowało celności. Jedną z lepszych sytuacji miał ostatni z wymienionych zawodników, bo znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale strzał poleciał daleko od bramki.
Szczęście uśmiechnęło się także do Szombierek, gdy kilka minut przed przerwą podobną sytuację miał Eryk Krupa, który chciał przelobować bytomskiego bramkarza, ale również zrobił to niecelnie.
W przerwie musiało dojść do mocnej rozmowy w szatni Skry, bo na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół gospodarzy. "Zieloni" długimi momentami byli zamknięci na własnej połowie, a częstochowianie kilka razy byli bliscy pokonania Macieja Wierzbickiego.
Dziewięć minut przed końcem była szansa na skuteczne skontrowanie gospodarzy. Jacek Jarnot znalazł się w polu karnym, ale trafił jedynie w boczną siatkę. Wciąż było zatem 0:0 i wydawało się, że takim rezultatem skończy się ten mecz ale...
W 83. minucie na boisku pojawił się Maciej Obodecki, a więc 16-letni środkowy pomocnik Skry. Sześć minut później będąc przed polem karnym zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z piłkarzy i nie dała Wierzbickiemu szans na skuteczną interwencję.
Porażka sprawiła, że Szombierki zajmują 14. miejsce w tabeli. W najbliższą sobotę będzie ciężko o punkty, bo bytomianie jadą do Bielska Białej na mecz z pierwszą w tabeli Stalą.