Zgodnie z przepisami najpóźniej w czerwcu każdego roku Rada Miejska musi zaakceptować wykonanie budżetu przez zarząd miasta. Jest to jedna z najważniejszych decyzji podejmowanych przez radnych w ciągu roku. Ewentualne nieudzielenie absolutorium ma poważne konsekwencje, gdyż skutkuje odwołaniem prezydenta oraz jego zastępców. W obecnych warunkach politycznych taki scenariusz raczej by się nie ziścił w Bytomiu, ponieważ Damian Bartyla ma za sobą większość w radzie, a rajcowie wręcz z automatu zatwierdzają wszystko na korzyść prezydenta.
Tak też stało się podczas ostatniej sesji. Rada Miejska udzieliła prezydentowi absolutorium, chociaż po stronie dochodów wykonano zaledwie 91,1% planu, a po stronie wydatków 93,8%. Największe rozbieżności pomiędzy planem a wykonaniem w dochodach dotyczyły gospodarki mieszkaniowej, gdzie miastu udało się uzyskać niewiele ponad połowę zakładanego dochodu (69,5 mln zł zamiast 118,4 mln zł) oraz gospodarki komunalnej i ochronie środowiska, w której wykonano zaledwie 53,9% planu. Tak duże różnice poskutkowały tym, że rok został zakończony ogromnym deficytem w wysokości 43,3 mln zł, choć pierwotnie zakładano 1,1 mln zł nadwyżki, która miała zostać przeznaczona na pokrycie zaciągniętych kredytów. Przeciwko udzieleniu absolutorium głosowali Henryk Bonk i radni Platformy Obywatelskiej. Jednak koalicja złożona z przedstawicieli klubów Bis, PiS i SLD zaakceptowała wykonanie zeszłorocznego budżetu.
Przy tworzeniu tegorocznego budżetu zarząd miasta nie był już tak optymistyczny jak poprzednio. Z góry założono, że 2015 rok zostanie zakończony deficytem w wysokości prawie 37 mln zł, który ma zostać pokryty środkami z emisji obligacji o wartości 25 mln zł i tzw. wolnych środków w wysokości 12 mln zł.