O dworcu na Bobrku zrobiło się głośno przed kilkoma miesiącami, gdy grupa mieszkańców zaniepokojona stanem ponad stuletnich budynków zaczęła domagać się remontu. Okazało się wówczas, że kolej planuje go wyburzyć, ponieważ nie pełni już swojej podstawowej funkcji i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych latach to się zmieniło. Dotychczasowe próby reaktywacji połączenia z Gliwicami - jedynego połączenia obsługującego stację na Bobrku - zakończyły się fiaskiem z powodu nieudolnych działań wpierw Przewozów Regionalnych, a później Kolei Śląskich, które nie prowadziły żadnej promocji i wprowadzały niekorzystny dla pasażerów rozkład jazdy.
Społecznicy zwrócili się z prośbą o interwencję w sprawie zachowania dworca do władz miejskich i wojewódzkich, jak również do Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Urzędnicy przeprowadzili szereg spotkań z przedstawicielami katowickiego oddziału PKP w celu znalezienia pomysłu na zagospodarowanie obiektu, lecz jak dotąd nie osiągnięto porozumienia. Do kolei zgłosiło się zabrzańskie stowarzyszenie chcące wyremontować dworzec i otworzyć w nim świetlicę środowiskową. Jego założyciel zamierzał także otworzyć tam kawiarnię prowadzoną przez osoby niepełnosprawne. Niestety PKP nie uznało go za partnera do rozmów, choć organizacja zrealizowała już podobne przedsięwzięcie w budynkach dawnej Hydroforni w Zaborzu.
Przeczytaj też: Pomysł na uratowanie dworca
Wraz z końcem maja spółka ogłosiła wielki przetarg na rozbiórkę ponad dwóch tysięcy obiektów w całym kraju, w tym najwięcej (561) w katowickim Oddziale Gospodarowania Nieruchomościami. Do wyburzenia wyznaczono budowle różnego typu: wiadukty, rampy, nastawnie, wieże ciśnień, szalety, jak również całe zabudowania dworcowe. Kolej planuje zrównać z ziemią m.in. dworce Chorzów Stary, Sosnowiec Dańdówka, czy właśnie Bytom-Bobrek. Według szacunków kolejarzy rozbiórka dworca z Bobrka powinna kosztować ok. 35 tysięcy złotych.
Ogłoszenie PKP wzbudziło zaniepokojenie społeczników walczących o zachowanie dworca, którzy ponownie zwrócili się do urzędników o pomoc. Okazało się, że PKP nie uzyskała jeszcze żadnych pozwoleń administracyjnych. Do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków nie wpłynął żaden wniosek w tej sprawie, podobnie jak do Urzędu Miejskiego. Skąd więc przetarg na rozbiórki? Kolej chce aby odpowiednie pozwolenia uzyskał wykonawca wyłoniony w postępowaniu, dlatego stosowne wnioski trafią do urzędów dopiero po rozstrzygnięciu przetargu.
Już teraz wiadomo, że otrzymanie zgody w przypadku dworca na Bobrku będzie trudne, ponieważ obiekt znajduje się w Gminnej Ewidencji Zabytków i trwa procedura wpisania go do rejestru zabytków. Konserwator najprawdopodobniej nie zgodzi się na wyburzenie. Kolej będzie musiała więc znaleźć jakiś pomysł na jego zagospodarowanie lub - jak ma w zwyczaju - nie zrobi nic i poczeka aż problem sam się rozwiąże.