Na zdjęciu prezydent Bytomia Damian Bartyla podczas nagrania propgramu TVN Uwaga.
Redakcja programu „Uwaga” po raz kolejny poruszyła temat bytomskiego krematorium. Tym razem podważyła sposób przejęcia przez przedsiębiorcę pogrzebowego nieruchomości, w której od lat działa jego zakład pogrzebowy i krematorium. Zdaniem redakcji może to wskazywać na powiązania przedsiębiorcy z władzami miasta.
W programie „Uwaga” dziennikarze zastanawiają się, w jaki sposób firma W. (właściciela zakłądu pogrzebowego) uzyskała monopol na usługi kremacyjne i pogrzebowe na lokalnym rynku. Ich zdaniem liczne nadużycia właściciela firmy były sygnalizowane już wcześniej, przedsiębiorca nigdy jednak nie odpowiedział za nie, a wszystkie sprawy dotyczące jego działalności były umarzane. Jako pierwszą niejasność TVN przytacza nierealne i zaniżone stawki najmu nieruchomości, w której od lat funkcjonuje firma W. Za ponad dwa tysiące metrów kwadratowych poniemieckich budynków właściciel płacił czynsz wynoszący niewiele ponad 4 tys. zł. Zdaniem informatora „Uwagi”, byłego bytomskiego radnego, to zdecydowanie zbyt niska stawka. W rozmowie porównuje on kwotę ze standardowymi kosztami najmu w mieście – za nieco ponad dwadzieścia metrów kwadratowych w centrum Bytomia inni przedsiębiorcy płacą nawet 1,5-2 tys. zł. Redakcja powołuje się także na zaskakującą ich zdaniem decyzję władz miasta – dwa lata temu prezydent zgodził się na sprzedaż wynajmowanej przez firmę W. nieruchomości. Przedsiębiorca nabył budynki za nieco ponad 800 tys. zł. Jak twierdzi anonimowy informator prezydent zgodził się na sprzedaż obiektu skracając czas najmu, choć umowa obowiązywała przedsiębiorcę do 2016 roku. Zdaniem byłego radnego czekanie do jej końca wiązałoby się z koniecznością rozpisania przetargu na sprzedaż budynków, a ich cena byłaby wówczas dużo wyższa.
- Nie ma cienia wątpliwości, że obiekt został sprzedany z naruszeniem interesu miasta. Ten pan miał być dzierżawcą do 2016 r. Wtedy wygasłaby umowa, musiałby być ogłoszony przetarg i cena rynkowa byłaby wytargowana na 3 – 3,5 mln zł. Tak ją oceniam – mówi dla „Uwagi” były radny Bytomia.
O zgodę na sprzedaż nieruchomości z pominięciem przetargu wystąpił Damian Bartyla. Radni wyrazili zgodę, zdaniem informatora, właśnie dlatego, że był to projekt prezydencki. Co na to Damian Bartyla?
- Ustawodawca dopuszcza możliwość zbycia takiej nieruchomości poza przetargiem jeżeli Rada Miejska wyrazi taką zgodę. Muszą być zachowane określone ustawą przesłanki. Podobnie postąpiłbym w przypadku każdego innego przedsiębiorcy o każdym profilu działalności, jeżeli zainwestowałby w dany teren. Korzystam po prostu z tego instrumentu prawnego, który ustawa daje – mówi prezydent miasta.
Informator „Uwagi” sugeruje jednak, że decyzja ta wynikała ze znajomości prezydenta z Ryszardem W. W 2002 roku Damian Bartyla poszukiwał przedsiębiorcy, który chciałby uratować podupadający wówczas klub Polonii Bytom. Zainteresował się nim Ryszard W. i na dwa lata objął funkcję prezesa. Obecny prezydent był wówczas wiceprezesem klubu. Sam Damian Bartyla twierdzi jednak, że nie miało to żadnego związku z podjętą decyzją o sprzedaży nieruchomości.
- W 2004 roku prezes zrezygnował i od tego czasu nie mam z nim kontaktu ani na polu prywatnym ani służbowym – mówi dla „Uwagi”. Na pytanie: czy ten dług wdzięczności miał wpływ na pana decyzję, odpowiada: Nie, kompletnie nie. Postąpiłbym podobnie w każdym innym przypadku, gdyby zwrócił się do mnie inny przedsiębiorca.
Prezydent tłumaczy niską cenę nieruchomości tym, że została ona wpisana do rejestru zabytków. Przytacza także przejęcie przez miasto administrowanego wcześniej przez firmę W. cmentarza, jako przykład decyzji niekorzystnej dla przedsiębiorcy.
Najsilniejszą pozycję na rynku pogrzebowym pomógł Ryszardowi W. osiągnąć także fakt, iż w ciągu kilku lat zlikwidowano w Bytomiu wszystkie przyszpitalne prosektoria. Przetargi na tego rodzaju usługi wygrała jego firma. Pozwoliło mu to nie tylko zwalczyć konkurencję (obecnie w Bytomiu funkcjonuje jeden zakład pogrzebowy niezwiązany z firmą W.), ale także zwiększyć zyski. Kiedy zwłoki przywożono do firmy W. prawdopodobieństwo, że rodzina to jej zleci kremację lub pochówek, było dużo większe. - Wykończył wszystkich, zostałam tylko ja. A i mnie powiedział, że kiedyś i tak mnie zniszczy – mówki Małgorzata Łubkowska, szefowa ostatniego, funkcjonującego w Bytomiu, zakładu pogrzebowego, „Hades”.
To nie koniec – w ostatnim czasie Sąd Rejonowy w Mikołowie skazał na dwa lata więzienia prezydenta Świętochłowic, Eugeniusza M., za przyjmowanie łapówek od lokalnych przedsiębiorców. Wśród nich miał być także Ryszard W., który zaoferował mu przez pośrednika 50 tys. zł za wsparcie w przejęciu przyszpitalnej nieruchomości, w której mógłby prowadzić swoją działalność. Co ciekawe, mimo iż prezydentowi udowodniono winę i skazano go na karę pozbawienia wolności, sprawa przeciwko Ryszardowi W. została... umorzona. Zdaniem prokuratury dowody na przyjęcie łapówki były wystarczające, równocześnie jednak brakowało dowodów na to, że... ktoś ją wręczył. - Zdarzają się czasami takie sytuacje. Prokuratorzy są niezależni w swoich decyzjach – mówi z-ca prokuratora rejonowego w Bytomiu, Karina Kamińska-Synowiec. Wątpliwości budzi jednak fakt, iż Ryszarda W. łączy z bytomską prokuraturą... umowa. W ramach niej zwłoki, które wymagają sekcji są przewożone, następnie przechowywane i badane na terenie firmy W. Prokuratura zaprzecza jednak jakoby miało to związek ze sprawą i tłumaczy, że czasami zdarza się tak, iż są dowody na to, że ktoś „wziął” łapówkę, ale brakuje dowodów na to, że ktoś inny... ją „dał”.
Przypominamy, że to TVN jako pierwszy nakręcił materiał na temat bulwersujących zarzutów wobec bytomskiego krematorium. Zdaniem redakcji mogło dochodzić w nim do bezczeszczenia ludzkich zwłok, a rodziny miały otrzymywać zmieszane prochy innych osób. Bytomianie planują działać na własną rękę – chcą wystąpić z pozwem zbiorowym przeciwko właścicielowi krematorium.