CZYTAJ: Oświadczenie właściciela krematorium
Przed dwoma dniami w wyemitowanym odcinku "Superwizjera" pokazano materiał przedstawiający wyniki dziennikarskiego śledztwa. Reporterzy zaczęli badać sprawę domniemanych nieprawidłowości w bytomskim krematorium już blisko dziewięć lat temu, gdy jeden z krakowskich zakładów pogrzebowych przekazał informacje, iż jego pracownicy zbyt szybko odbierali urny z prochami niedawno przywiezionych zmarłych. Janusz Kwatera z Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych tłumaczył dziennikarzom TVN, że personel jego firmy niepokoiło za wczesne przekazywanie zimnych urn, co oznaczało, że krematorium oddawało prochy innych ciał, niż te, które zostały przywiezione. Pełne spopielenie trwa od 70 do 90 minut, dlatego nie jest możliwe, żeby wcześniej odebrać zimne prochy.
Informacje o złych praktykach w bytomskim zakładzie docierały również do Stowarzyszenia Krematystów, ale nie były one wystarczająco potwierdzone. Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do byłych pracowników firmy, którzy opowiedzieli m.in. że właściciel zakładu przyjmował ciała do spopielenia, nawet gdy nie było możliwości zrobienia tego ze względu na wyłączenie pieców na czas prac serwisowych. Relacje pracowników potwierdziła dziennikarzom pasierbica właściciela, która była w związku z pracownikiem zajmującym się wywożeniem zwłok z chłodni do kremacji. Ponadto kobieta prowadziła konkurencyjne przedsiębiorstwo w jednym z sąsiednich miast.
Córka właściciela stanowczo odpiera zarzuty postawione przez dziennikarzy. Dziś tłumaczyła reporterowi TVN, że zdjęcia mające być dowodami przeciwko firmie jej ojca nie przedstawiają tego, co stwierdzono w materiale "Superwizjera". Według jej opinii przedstawiały po prostu magazyn trumien oraz chłodnie, kolejne ukazywało skrzynię, gdzie odkłada się elementy, które nie uległy spopieleniu (np. metalowe implanty wszczepione podczas operacji), natomiast część z nich zostało celowo spreparowanych. Bożena Walicka-Górczak podkreśliła, że oskarżenia rzucają byli pracownicy zwolnieni z zakładu za różne wykroczenia i z tego względu ich relacje nie powinny być wiarygodne.
Właściciele krematorium wkrótce mają opublikować oświadczenie na swojej stronie internetowej. Bożena Walicka-Górczak zapowiedziała, że w najbliższych dniach zostaną złożone doniesienia do prokuratury przeciwko osobom, które dokonały pomówienia. - Jesteśmy wstrząśnięci taką sytuacją, jaka ma miejsce, tymi pomówieniami - powiedziała Dziennikowi Zachodniemu córka właściciela.
Firma, do której należy krematorium jest członkiem Polskiej Izby Pogrzebowej. W 2008 roku przedsiębiorstwu przyznano certyfikat ISO 9001:2001 za wprowadzenie i stosowanie systemu zarządzania jakością w zakresie m.in. kompleksowych usług pogrzebowych i kremacyjnych. Tutejsze krematorium jest jednym z dwóch w Polsce posiadających cztery piece.
Pótorej roku temu prokuratura w Dąbrowie Górniczej otrzymała doniesienie od jednego z byłych pracowników o nieprawidłowościach w bytomskim krematorium. Po przesłuchaniu personelu i szefostwa zakładu śledztwo zostało umorzone. Jednak po tym jak kilka dni temu pasierbica i żona właściciela złożyły zeznania wznowiono postępowanie, którym tym razem zajęła się prokuratura w Będzinie. Akta poprzedniego śledztwa zbada w trybie nadzoru Prokuratura Okręgowa w Katowicach.