Przygotowania do rundy wiosennej trwają w najlepsze, a powrót na ligowe boiska zbliża się wielkimi krokami. Kibice Polonii Bytom nie mieli w ostatnich dniach zbyt wielu powodów do radości. Podopieczni Jacka Trzeciaka wpadli w mały dołek.
Na początku lutego bytomianie rywalizowali z Ruchem Zdzieszowice. Przypomnieć należy, że ten zespół jest jednym z głównych rywali Polonii w walce o awans do II ligi. Po jesiennych spotkaniach zdzieszowiczanie zajmują 4. miejsce w tabeli.
Ruch do przerwy prowadził 1:0, gdy po faulu Wojciecha Mroza rzut karny wykorzystał Dawid Kiliński. Po zmianie stron do remisu doprowadził Patryk Stefański, ale dwanaście minut przed końcem rywale zapewnili sobie zwycięstwo po trafieniu Łukasza Damrata.
Cztery dni później poloniści udali się do Rybnika, gdzie zmierzyli się z piątą drużyną II ligi. Klub z Mazowsza dał niebiesko-czerwonym lekcję futbolu. Do przerwy było 3:1 dla Znicza, a w drugiej odsłonie bytomianie stracili kolejne trzy bramki. Honorowe trafienie było autorstwa Michała Zielińskiego.
W minioną sobotę można było liczyć na przełamanie, bo Polonia grała z IV-ligowym Gwarkiem Ornontowice. Po pierwszych 45 minutach było 2:0 dla drużyny Trzeciaka po golach Dawida Skrzypińskiego oraz Marcina Lachowskiego. Sparing zakończył się jednak remisem 2:2, a do siatki bytomian trafiali Tomasz Kasprzyk i Jakub Zdrzałek.
Seria trzech meczów z rzędu bez zwycięstwa może niepokoić, ale nie należy wpadać w panikę. Do rozgrywek ligowych zostało jeszcze kilka dobrych tygodni. W dodatku Trzeciak wciąż eksperymentuje i testuje szukając optymalnego zestawienia. Im bliżej będzie ligi, tym lepiej powinno wszystko wyglądać.