Czego można oczekiwać od drużyny, która nie jest w stanie skompletować czterech piątek, a do tego w głównej mierze opiera się na młodzieży? Wyników raczej nie bardzo, ale sportowej ambicji jak na najbardziej. Na szczęście jej nie można odmówić hokeistom Polonii Bytom.
Podopieczni Mariusza Kiecy starają się nawiązywać równorzędną walkę z silniejszymi i lepiej zorganizowanymi rywalami. To się udaje, ale tylko momentami. Tak było w piątek, gdy rywalem był Naprzód Janów. Po dwóch tercjach goście prowadzili w "Stodole" tylko 1:2, ale wobec problemów kadrowych zabrakło sił w decydującej partii, przez co Polonia przegrała 1:4 (honorowy gol autorstwa Łukasza Dybasia).
Dwa dni później do Bytomia przyjechało Ciarko PBS Sanok. Można było spodziewać się ostrego lania, bo to przecież lider PHL. Niebiesko-czerwoni zostawili jednak na lodzie mnóstwo serca i zdrowia. Bardzo dobra pierwsza tercja skończyła się wynikiem 1:2 dla mistrzów Polski.
Z czasem zaczęło wychodzić, kto ma lepszych i bardziej doświadczonych hokeistów. W drugiej tercji goście strzelili trzy bramki i mecz był rozstrzygnięty. Poloniści jednak pokazali charakter w ostatniej odsłonie. To był naprawdę kawał bardzo dobrego hokeja z obu stron. Bytomscy hokeiści przegrali tę tercję tylko 2:3, a cały mecz 3:8. Na listę strzelców dwa razy wpisał się Karol Wąsiński, a raz Dybaś.
Cieszy, że pomimo tych wszystkich problemów bytomianom ciągle się chce. Szkoda tylko, że tak mało kibiców zapełnia halę przy Pułaskiego, bo przy głośnym dopingu na pewno byłoby jeszcze łatwiej o sprawienie niespodzianki.
Polonia sezon zasadniczy skończy meczami ze ścisłą czołówką. W piątek (16.01) do Bytomia przyjedzie drugi w tabeli GKS Tychy, a dwa później (18.01) będziemy gościć trzecie JKH GKS Jastrzębie.