W ostatnich tygodniach znacznie poprawiły się humory kibiców hokejowej Polonii Bytom. Zespół w końcu zaczął nawiązywać równą walkę z niektórymi klubami i wydawało się, że teraz może być już tylko lepiej. Niestety, fatalna sytuacja organizacyjna szybko ugasiła optymizm.
Dwa ostatnie spotkania w PHL to powrót do normalności, czyli wysokie porażki bytomian. W piątek, w roli kata wystąpił GKS Tychy, który zwyciężył aż 10:2. Bramki dla niebiesko-czerwonych strzelali Marcin Słodczyk oraz Dmytro Demjaniuk. Dwa dni później było gorzej, bo JKH GKS Jastrzębie gładko ograło nasz zespół 9:0.
Takie rezultaty nie dziwią, bo w minionym tygodniu Polonia straciła czterech bardzo ważnych zawodników. Kontrakty za porozumieniem stron rozwiązali Branislav Fabry, Tomas Valecko, Martin Przygodzki oraz Jarosław Dołęga. Jak duża to strata niech świadczy fakt, że cała czwórka strzeliła 33 ze wszystkich 75 zdobytych bramek.
Fabry oraz Valecko przenieśli się do Orlika Opole (drugi z nich jest jeszcze testowany). Przygodzki ma zasilić klub z Jastrzębia Zdroju, a Dołęga podobno chce wrócić do Zagłębia Sosnowiec.
Na tym jednak nie koniec zmian w klubie z Pułaskiego. We wtorek pojawiła się informacja, że do dymisji podał się Marek Stebnicki, który dwa lata temu został prezesem klubu. Wybory nowego sternika bytomian mają zostać przeprowadzone jeszcze w grudniu, a obecnie dyrektorem zarządzającym jest Jakub Snochowski, radny z ramienia BIS.
Jedyną dobrą informacją jest powoli dobiegający końca remont lodowiska. Przypomnijmy, że przed sezonem Polonia dostała zakaz korzystania ze słynnej "Stodoły", a to przez stwarzający zagrożenie dach. Jego wymiana jest na ukończeniu i w przyszłym tygodniu ma ruszyć mrożenie tafli. Jeżeli ten termin zostanie dotrzymany, to nasi hokeiści przy Pułaskiego zagrają w styczniu.
Polonia w tym roku rozegra jeszcze dwa spotkania ligowe. 22 grudnia rywalem będzie Unia Oświęcim, a osiem dni później dojdzie do potyczki z Comarch Cracovią.