Do eksplozji, w wyniku której ewakuowano 46 osób, doszło 25 listopada przed godziną 22. W czteropiętrowym bloku przy ulicy Energetyki zawalił się stop między pierwszym piętrem a parterem. Dwie osoby ranne trafiły do szpitala, poszkodowanych w sumie było ośmiu, a wśród nich dziecko.
Obecnie lokatorzy zniszczonego bloku przebywają w hostelu. Budynek, w którym wybuchł gaz należał do Bytomskiej Spółki Restrukturyzacji Kopalń - nie jest on więc własnością miasta, a jego mieszkańcy nie mogą otrzymać bezpłatnych lokali zastępczych. Budynek, w którym doszło do wybuchu musi z kolei zostać rozebrany.
- Uszkodzenia, które powstały po eksplozji pogłębiły się. Budynku nie da się uratować, dlatego trzeba go pilnie rozebrać – potwierdziła tvn24 powiatowa inspektor nadzoru budowlanego w Bytomiu Elżbieta Kwiecińska.
Nie wiadomo jeszcze kiedy nastąpi rozbiórka, ale zarządca bloku prowadzi już rozmowy z odpowiednimi firmami. Na czas prowadzonych prac ewakuowani mają zostać także lokatorzy sąsiedniego bloku.
Przypominamy, że sprawdzą wybuchu jest 39-letni mieszkaniec jednego z mieszkań, który chcąc popełnić samobójstwo rozkręcił instalację gazową. Po przebudzeniu sięgnął po papierosa, w wyniku czego doszło do eksplozji. To już druga próba samobójcza mężczyzny w tym roku. 39-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów i otrzymał zarzut sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach. Biegli zbadają jego poczytalność.